czy spotkaliście się z takim wyliczaniem impedancji:
dzielimy impedancję słuchawek przez impedancję źródła audio. pełne brzmienie jest uzyskiwane gdy wynik mamy w okolicach 4 lub więcej, najlepiej 8.
Ludzie, przecież to że macie większą impedancję przy jakiś słuchawkach znaczy tylko tyle że będzie ciszej grało, inne parametry mówią nam o tym czy będzie dobrze przenosiło. A przede wszystkim, masa układu drgającego oraz to jak głośno słuchawki przenoszą dźwięki o danej częstotliwości(nie mylić z pasmem przenoszenia). Wzmacniacz i tak wytwarza w danej chwili takie samo napięcie na jego wyjściu do głośnika, nie zależnie czy tam podepniesz 4Ohmy czy 250. Oczywiście trzeba uważać żeby nie podpinać głośników o mniejszej rezystancji do wyjścia o większej, bo może się okazać że nasz wzmacniacz tego nie uciągnie, ale to mniejsza z tym...
Inną sprawą jest jeszcze to jak wzmacniacz dobrze "wzmacnia" częstotliwości o danej wartości, gdybyśmy każdą częstotliwość słyszeli liniowo, wzmacniacze powinny być tak budowane żeby liniowo wzmacniać ten sygnał. Jednak np. niskie dźwięki słyszymy gorzej niż np. takie średnio wysokie, więc musimy mocniej wzmacniać basy. Jeżeli w takim razie weźmiemy dwa głośniki o dokładnie takich samych parametrach jedynie z inną rezystancją to jeżeli będziemy chcieli uzyskać taką samą głośność na obu, na tym głośniku o wyżej impedancji będziemy musieli sobie dać trochę "głośniej" na wzmacniaczu, w związku z tym wzmacniacz bardziej wzmocni wszystko, w szczególności bardziej wzmocni basy i to wzmocni je jeszcze bardziej niż np. wzmocnił średniowysokie dźwięki, a więc to może być powód dlaczego się takie podobne słuchawki różnią.
Tak więc bez sensu jest mówić że dobrze grają takie słuchawki w których stosunek impedancji słuchawek do impedancji wyjścia jest jakiś tam, tym bardziej nie podając innych parametrów. Dla mnie osobiście to idiotyzmy