Nie wiem czy do końca na temat bo się rozpędziłem i od połowy to już tak leciało
O tym można spokojnie książkę napisać. Wszystko zależy jakiej wielkości firmę rozpatrujesz i co produkuje sama.
Takie trzy główne kierunki takiej analizy:
1. Czas to pieniądz
2. Za co płacę dodatkowo?
3. Czy wady to rzeczywiście wady, a jeśli tak to czy są przypadkowe?
Ron Horn właściciel Thorn Guitars napisał kiedyś świetnego posta który obrazuje co ile może kosztować.
I'm game.
First off, there is no shop, large or small, that is entirely CNC. It does not exist. I think most individuals would be surprised by what a guitar component looks like when it comes off a CNC. It is no where near complete, there is still plenty of hand sanding, fitting, etc.
Here's a break down of what I do with the CNC and "by hand".
CNC:
Fretboards - you asked "why
they've gone to the CNC and what aspect of things is better". The fretboard is so brutally important that it is ideal for CNC accuracy. I perimeter, slot, radius, and rout for inlays all in one set-up on the CNC. Than insures spot-on fret slot placement (VERY important to the quality of the guitar), consistent radii including compound radiusing, and inlays that are very tight and free of sloppy filler/gaps.
Total time on the CNC: 20 minutes
Necks - Once the blank has been bandsawn ("by hand") to an oversized shape the CNC will machine the neck carve, perimeter the neck and heel, shape the headstock, drill for tuners, rout for truss rod and rout for logo & purfling. This is done through 6 different set-ups.
Total time on the CNC: 1 hour, 45 minutes.
Bodies - The CNC performs all cavity routing (top & back), neck pocket routing, perimeter, top carve, and bridge location holes. On a pivot style trem, such as a PRS trem, the location of those 6 holes must be perfectly inline to prevent binding of the trem during use.
Total time on the CNC for a body with carve top: 3 hours
Inlays - Production inlays, such as my Firesuns and "T" logo, are cut on the CNC for a perfect fit into the routes on the fretboard and headstock. I also "rip" my purfling strips on the CNC too.
Total time for one guitar's worth: 15 minutes
Components - I machine my own 1-pc. brass tremolos, pickup covers and rings, knobs, back plates, truss rod covers, and jack plates.
Total time worth: Approx: 10 hours.
Granted, all of these parts are "custom" for my guitars exclusively. I could purchase all of these parts from guitar supply shops but prefer to make my own.
None of the above times include any programming, set-up or material preparation...all of which are done "by hand".
___________________ __
"By hand"
This term, I assume, includes feeding or pushing the component through a power tool such as a planer, jointer, drum sander, bandsaw etc.
Fretboards:
Pre CNC: The wood is bandsawn to an oversize thickness and feed through a drum sander to flatten.
Post CNC - The fretboard needs to:
Have the side dots drilled and glued in.
Inlays and purfling glued in.
Glue the board to the neck blank.
Level and true the board.
Fret and fretdress.
Total time "by hand": 13 hours for the above operations. My fret preparation (cutting to length, nipping the tang, grinding the tang), fret installation and dress is a total of 6 hours alone...no CNC for any of those operations.
Necks:
Pre CNC:
The wood is milled and rough cut to shape, using tracing templates, on a table saw and bandsaw before it gets to the CNC.
Post CNC:
Install the truss rod and filler strip,
blend the neck into the fretboard,
inlay logo and purfling,
final shape the neck carve to spec using rasps, spindle sanders and lots of elbow grease sanding then sanding some more,
gluing the neck into the body.
Total time "by hand": 8-10 hours easily.
Body:
Pre CNC:
Split top, joint edges, bookmatch glue together, sand to thickness.
Mill/sand body to thickness.
Locate and glue top to body spread then sand and drill locating hole for the CNC.
Post CNC:
Inlay purfling.
Drill for controls, side jack, wiring channels.
Radius back edge on router table.
SAND from 150 grit to 320/400
Total time "by hand": 10-15 hours depending on the wood species.
Paint:
Prep, mask off, stain, seal, color, top coat, lots of sanding in between, lots of sanding after, buffing...the list goes on. No CNC for these ops.
Total time "by hand": 28 hours if all goes right the first time...it never does.
Assembly:
Installation of components (tuners, pickups, bridge, etc), wiring, cutting the nut, set up.
Total time "by hand": 6-8 hours
The above is only visually productive acts, not including ordering wood and components, e-mails, shipping, and just plain running the business.
_______
So, if we deduct the custom components and use off the shelf bridges, pickup rings, etc. The average total time is:
CNC: 5 hours, 20 minutes.
"By hand": 69 hours, 30 minutes.
I consider my shop to be fairly state of the art, I have a large HAAS CNC for the woodwork, and 2 smaller CNCs for the pearl inlay work. The only additional automated CNC-type machinery would be a Plek and a robotic buffer. I could see that only reducing the "by hand" total by a couple/few hours at most.
Not mentioned would be a custom one-off inlay that I, or my father, would do "by hand" with a jeweler's saw and a mini router. The time spent on that could be from 45 minutes to 100s of hours depending on the design.
However small in comparison those 5 hours, 20 minutes seem...they are VERY important to the outcome of the guitar. Accuracy and consistancy are unmatched. There are features, such as my double offset purfling, that just can't physically be done by hand. Fretslots accurate to within .0005" of an inch...heck, the wood will expand or contract more than that by the time I turn the lights off in the shop at the end of the day...but it's good to know they are as accurate as can be.
Inlays that are gap free and clean are important to me. I'm not a fan of filler and I don't want that to be a part of my product. Even with hand cut and routed inlays, I feel we are one of the best at making them tight and clean.
Can I build a guitar with out a CNC, sure.
WOULD I now if I didn't have one...I doubt it, because I would always feel the guitar isn't as good as it can be WITH the help of a CNC.
There you have one take on it from a CNC builder.
Ron Thorn
Thorn Custom Guitars & Inlay
Wszystko przez to że zarzucano mu że stara się wykonywać butikowe instrumenty odchodząc od „ręcznej produkcji” i wspomaga się coraz częściej technologią CNC.
Co chyba logiczne produkcja gitar to taki sam biznes jak każdy inny, no może poza faktem że jest w tym dla wielu spora doza sztuki. W zasadzie w dużym uproszczeniu jednak wytwarzamy jakiś produkt i go sprzedajemy, zarabiamy pieniążki. Tak, zarabiamy a nie dokładamy do interesu, dlatego trzeba kalkulować wszystko co robimy w czasie procesu produkcji. Dlatego duże firmy skupiają się na automatyzacji i powtarzalności, a mniejsze na specjalizowaniu się w ręcznej (lub mieszanej) produkcji gitar na zamówienie, gdzie klient ma większe pole do wyboru jeśli chodzi o opcje.
Przypomina mi się McDonald który kalkuluje np. jaki jest koszt nadruku na takim, lub na innym materiale opakowania, albo ile traci na samych odpadkach. Nas to śmieszy ale jak pomnożysz to przez ilość tych opakowań rocznie to nagle się okazuje że w życiu nawet tyle nie zarobimy a kwota może mieć 6 zer.
Tak samo z wielko masową produkcją, nic się nie marnuje, wszędzie trzeba założyć z jaką dokładnością ma być wykonany produkt. Ile minut można poświęcić na to i na tamto, przy jakiej stawce godzinowej pracownika. To, że ktoś ma ostre progi w gitarze nie wynika przecież z braku umiejętności lutnia (robotnika), tylko z tego że nie miał czasu się z nimi pieścić lub dostał odgórny nakaz wykonywać tak jak to robi, każda następna minuta na to poświęcona to straty dla firmy.
Widziałeś jak się wykonuje taki szlif progów i podstrunnic w Ibanolach Prestige (0:43 i dalej)? Kilka gryfów na raz. Szlif progów w rękawiczce. Poczujesz czy jest już ok.? To pomyśl jak to się musi dziać w produkcjach za 300$ w Korei albo Indonezji.
Oszczędności w materiałach. Body z kilku kawałków zamiast jednego, zawsze łatwiej wyciąć sęk, główka z doklejonymi skrzydełkami w Private Stockach PRSa za 10k $ bo dzięki temu zaoszczędzi się trochę materiału na coś innego… itd.
Za co płacisz w gitarach które kosztują dla nas sporo za wiele? Za jakość, za to że są wykonywane w krajach gdzie roboczogodzina to nasza dniówka, gdzie trzeba opłacić reklamę i speców od marketingu (płacisz za markę), za badania nad nowymi technologiami, projektami nowych części i modeli.
Zdaje się dwa tygodnie temu koleś z sevenstring.org wrócił z wycieczki w fabryce Benedetto. Pisał że jest osobny magazyn w którym sezonuje się najcenniejsze zbiory drewna. Są tam deski które były zakupione jaki już sezonowany materiał w 1985roku i wcześniej. Czekają na to żeby być wykorzystane na specjalne zamówienia, limitowane edycje gitar, modele rocznicowe. Jak myślisz ile jest wart sam taki kloc jeśli teraz np. piękny hebanik potrafi kosztować 400-500$.
Dziwi mnie bardzo że ludzie w Polsce jadą na ceny zagranicą a nie potrafią krytycznie podejść czasami (przez grzeczność) do naszych rodzimych produkcji.
Z opisu na giełdzie: „mahogany body plus flame maple top”
gdzie ten flame? Równie dobrze można to było na blache czarny pomalować bo i tak nie widać bez dobrego oświetlenia słójów
Zero proporcji główki:
cena 1300$. Za niewiele więcej były sprzedawane KXK rok temu robione w USA.
W tym roku już niestety podrożały, ale popatrz jaka jest różnica w wykonaniu, zobacz na ten mahoń:
Co kosztuje?
Dobre malowanie. Ibanez wali tonę podkładu, samo się wyrówna, potem kilka warstw lakieru, pięknie wszystko równo. Tylko zamiast rys to potem odpryskuje płatami. ESP i Yamaha przepięknie potrafią malować. ESP niestety na źle sezonowane dechy trzymane w innych warunkach niż potem w kraju gdzie są sprzedawane. Na NTB to zajebiście widać poprzez prześwitujące śladu gdzie się zaczyna a gdzie kończy kolejny kloc drewna.
Naturalne wykończenia z kilkoma warstwami różnych bejc i przecieraniem pomiędzy? Kto ma na to czas? Kto tego wymaga? Tylko potem nie widać u nas tak wykończonych i trójwymiarowych topów:
Nie bez znaczenia jest kto tą gitarę struga. Paul Reed Smith wypuścił serię gitar Paul’s 28 którą wykonywał własnoręcznie. Snobizm bo limitowana edycja Private Stock itd. Tak, ale czy jego godzina pracy jako właściciela firmy, gdzie w tym samym czasie mógłby dużo innych rzeczy robić, jest warta tyle samo co innego pracownika?
A jak już przy Private Stocku jesteśmy. Przez pierwsze 11-12 lat zrobili tyle gitar co w ostatnie 2
Dlaczego nagle inne firmy zaczynają używać tego zwrotu, Private Stock, Private Reserve, Family Reserve? Bo da się na tym nieźle zarobić.
I na koniec żali o wadach.
Jak już z tego co wcześniej napisałem łatwo można dojść że niektóre są wkalkulowane w koszty wykonania gitary, to warto jeszcze wspomnieć o tych które są chyba umyślne.
Złe zaprojektowanie główki w Gibolach LP, wystarczyło troszkę przeprojektować, dodać stopkę, ale ortodoksy twierdzą że to już nie jest trO
Jak to jest że binding w LP pęka (tak ma być) a taki sam w Jacksonach wygląda po latach jak nowiutki?
Dlaczego te same części wykonywane dla dwóch różnych odbiorców potrafią różnić się parametrami, np. mostki potrafią rdzewieć lub nie, w zależności do kogo trafią.
Bo tak ma być. Na wymianie, serwisie, konserwacji i w końcu zakupie nowej gitary się zarabia.
The end