Czyli trzeba wprowadzić model fiński z mandatami zależnymi od zarobków.
I/lub wartości samochodu, bo zaraz się znajdą cwaniaki, co nawet majtki mają na firmę.
Z racji tego, że obracam się w środowisku motorsportu i posiadaczy samochodów klasy >premium, to uwierz mi, ale mandaty zależne od zarobków totalnie nie będą miały sensu
Za jazdę z zakazem wyrok bez zawiasów.
Jazdę po pijaku traktować jako usiłowanie zabójstwa, bo dokładnie tym jest.
Pełna zgoda.
Rozmawiałem kiedyś ze szkoleniowcami Porsche Experience i mieli bardzo fajne pomysły:
-wydłużone i utrudnione kursy na prawo jazdy, uzupełnione o szkolenia obejmujące mokrą nawierzchnię itp., bo idź teraz zapytaj swoją księgową Anetkę co zrobi kiedy samochód wpadnie w podsterowność (co to podsterowność?!), zmniejszamy dużą ilość beznadziejnych kierowców na rzecz mniejszej ilości, która potrafi realnie jeździć
-na egzaminach weryfikowanie faktyczne umiejętności prowadzenia samochodu i zachowania na drodze, a nie oblanie, bo ręce są źle ułożone na kierownicy albo nie było hamowania silnikiem
-za przykładem niemieckim, możliwość prowadzenia samochodu o konkretnej mocy zależne od stażu posiadania prawa jazdy
-jako alternatywa dla powyższego, możliwość prowadzenia samochodów o konkretnej mocy kiedy jest się członkiem np. PZM i ma się wyjechaną konkretną kilometrówkę na torach, a także różnych szkoleniach
-limity prędkości na autostradach i drogach ekspresowych uzależnione od stażu posiadania prawa jazdy/ kwitów z PZM, dodatkowo dla prawdziwych kozaków zwiększenie limitów jak na niemieckich autostradach (łącznie z współodpowiedzialno
ścią za kolizję mimo legalnej, ale powyżej ustawowej prędkości)