Ja pierdzielę, co za trudne pytania.
1. Najwygodniejsza - Ibanez Prestige RGA321F. Granie praktycznie bezwysiłkowe. Najprzyjemniejsza - Framus Panthera Pro. Gruby gry, bardziej okrągły radius, więc wyższa akcja, do tego kanciasty korpus, słaby dostęp do wysokich pozycji, ale coś cholernie fajnego czuję, grając na tej gitarze. Bardzo fajne, jasne brzmienie i gra się taką przyjemną lekkością.

A ostatni nabytek, czyli Setius z kolej trochę łączy cechy obu wspomnianych i dodaje coś od siebie. No i, cholera, muszę też bardzo miło pomyśleć o BlacKacie, za którym tęsknię.

Totalna prostota, maksymalna skuteczności.

Nie wiem, co bym zrobił, jakby mi ktoś powiedział: "Od dziś masz tylko jedną gitarę - wybierz którą!" Pewnie wtedy bym zamówił customa składając cechy wszystkich powyższych.

2. Grałem tylko na serii SE, ale chyba PRS... Te wysokie modele, które widać i słychać, to jest bajka! Niesamowicie dopieszczone, no i kurwią. I grają na nich ludzie od bluesów, po djenty. Taki mocno ulepszony Gibson, którego LP też jest używany w różnych klimatach.
I muszę też wspomnieć o Skervesenie - bez podlizywania się w nadziei na jakiś rabat, jeśli zdecyduję się wywalić tyle siana na customa

- cholernie miło obserwuje się rozwój tej manufaktury, oraz zdjęcia i filmy z gitarami, które chłopaki tworzą.
Szkoda, że Czarny Kociak coś ostatnio śpi, bo jakbym miał zamawiać dwa customy, to jeden od Skerve, drugi BlacKat i z taką parką moge spokojnie spędzać wieczory na kanapie.

Chyba najdłuższy post w tym topicu. Ech, cholernie lubię po prostu obcować z gitarami.
