Zakładam temacik, aby zamieszczać w nim Wasze wnioski/porady po-koncertowe. Sporo z nas gra gigi, gra w różnych miejscach, proponuję więc garść swoich patentów:
- duża scena: jebać odsłuchy. Jest straszna kakofonia, a akustyk zawsze chce wiedziec najlepiej, więc j.w i ustawiamy stacka Z BOKU, a nie za sobą. W ten sposób słyszymy siebie + resztę, a nie tylko resztę.
- jeśli dźwięk ze stacka jest przenoszony mikrofonem dodatkowo na przody - mikrofon ustawić w połowie między kopułką a brzegiem membrany, IMO - byle nie na środek.
- małe kluby gdzie jest duszno i gorąco: konieczna na przedramieniu łapy "kostkującej" pedalska frotka. Bez tego łapa strasznie się poci i ślizga po całej gicie. Na jednym koncercie pot z łapy leciał mi po gicie strumieniami:
http://viewmorepics.myspace.com/index.cfm?fuseaction=viewImage&friendID=397631147&albumID=403496&imageID=4271785- pijemy jedno, max 2 browce przed występem! Dowiedziono, że alkohol zamula słuch, poza tym wiadomo - nie chcemy być drugimi Panasami... Ostatnio jeden z członków kapeli się deczko najebał i rozwaliło to nieco występ. Jeśli wiemy, że ktoś z kapeli lubi przegiąć - pilnujemy gada. Potem niech se chleje

- musi być
jeden i tylko jeden lider w trakcie występu, żeby wiedzieć co robimy.
- żadnego opiedalania się nawzajem i gadek pomiędzy w trakcie występu - to strasznie nieprofesjonalne.
- cała kapela ma wręczoną wyraźną setlistę z utworami wg kolejności grania. Bardzo pomocne.
- żadnych zmian w numerach na ostatniej próbie przed koncertem!

- stroimy się na bypassie!
- pomiędzy kawałkami nie brzdąkamy sobie radośnie
- zabieramy dodatkowe przedłużacze - zawsze tego chujstwa jest za mało
- jeśli puszczamy intro - nagrać na płycie nie w formacie mp3, często organizator ma możliwość odtwarzania tylko zwykłych CD. Nam ostatnio z tego powodu nie poleciało.
Inne Wasze praktyczne porady babuni: