To bardziej do "co nas w życiu cieszy" ale temat siłowni, więc piszę tutaj.
Wyprosili mnie z siłowni na którą chodzę od półtora roku za posiadanie wiedzy większej od "trenerów"
Ćwiczyłem z kumplem, czasami ludzie podchodzą pytają jak co zrobić, więc uznano, że "przeprowadzam treningi personalne" i mam za to zapłacić klubowi
Dawno się tak dobrze nie bawiłem.
Ostatnio widziałem podobną sytuacje. Chłopak pokazywał jak robić siady kolegom i podszedł wzburzony trener. Najgorsze jest to, że nawet jakby się chciało skorzystać z wiedzy trenera to oni są zwyczajnie do dupy. Ten, który się przyczepił, robi fatalnie przysiady, małymi ciężarami i wiecznie kuśtyka na którąś noge po nich... I jak tu takiemu powierzyć swój trening i zdrowie? Ten wyproszony koleżka swoją drogą robił przysiad ATG 120kg z idealną formą.
Aktualnie jestem na wakacjach na francuskiej wsi i mam tu oldschoolową siłownię niedaleko. Jest wiecznie pusta, bo nikt tu prawie nie mieszka, całkiem zajebiście wyposażona, bo niczego mi do realizacji treningu nie brakuje i są nawet są miłe bonusy (można podpinać się do głośników na sali swoim telefonem i trenować przy własnej muzie). Na dodatek jest kompletnie za darmo (przynajmniej ode mnie nikt nic nie woła), a klucz do siłowni odbiera się z pubu 24h... jakaś abstrakcja