ciecie , gięcie w studio to już norma , każdy kto nagrywał u ZEDa wie jak wygląda nagranie, nawet najzajebiaszczy wioślarz jest klejony

I nie zawsze jest to kwestia kiepskich umiejętności , artykulacji. Po prostu - ma to brzmieć zawodowo o zgadzać się matematycznie. Jako że ostatnio zająłem się nagraniami mixem i masterem kapelek u znajomego w studio , wiem jak boli ciecie i ile na to trzeba czasu i nerwów. A do tego nagle się okazało ze po PODach head lampowy ma taką artykulacje że "wszystko słychać" i "trzeba dobrze zagrać" żeby riff był jasny i nie mulił

Tego nikt nie zatrzyma , rozwój techniki niestety potrafi hamować umiejętności. A z innej beki , kto 10 lat temu myślał że będzie można w domu samemu zrobić sobie naprawdę przyzwoitą produkcję? Dla własnej satysfakcji warto zapierniczać w struny często i z głową żeby kiedyś jak już dojdzie do sądnego dnia wejścia do studia nagrywanie było przyjemnością - bo zawsze jest w tym trochę męki - ale grunt żeby ilość męki nie przygniotła przyjemności