I ja trochę pograłem:)
Zaletą największą, która w uszy rzuciła się od razu jest to, że ten wzmacniacz jest bardzo dynamiczny, czuć, że trzeba mocniej napierdzielać w struny i wtedy jest ogień. Głośny jak cholera, przy masterze gdzieś 1-2/10 było super głośno. Charakter przesteru jest wg mnie trochę zbliżony do E530 choć nie grałem nigdy jeszcze z dobrą lampową końcówką więc myślę, że mógłbym się zbliżyć jeszcze bardziej do Blackmore'a. Ja akurat nie kręciłem gałami przy swojej gitarze i mogę powiedzieć, że przy wszystkich gałach na godzinę 12 (a presence na maxa) i dużo gainu na moich aktywnych pickupach leciało górką, aczkolwiek ewidentnie wina to gitary, gdyż po podłączeniu gitary Janka albo monda było zupełnie inaczej - co potwierdza też że piec gra zupełnie inaczej z każdą gitarą. Najlepiej grał wg mnie z barytonem Janka na pickupach prs'a, potem musicman na linach cumowniczych
i bareknuckle i na koniec mój ibanez na blackoutsach - ewidentnie lepiej chodzi na pasywnych, choć nie wiem co by było jakbym trochę więcej pokręcił, czego dzisiaj żałuję delikatnie:)
Co do brzmienia na solo to ja prawie nie gram solowo, ale mi pasuje, bo siedzę właśnie w bardziej oldschoolowym typie brzmienia, nie musi być ciepło, raczej thrashowa jazda i to w tym wzmaku jest. Przebija się też fajnie, contour działa na tej samej zasadzie jak w E530 i pewnie innych englach, podbija środek, fajna rzecz, trochę bardziej subtelnie to działa niż u mnie, przy cichym graniu miałbym to cały czas włączone:)
Podsumowując: ja ten piec bym kupił!:) Wspólna korekcja mi nie przeszkadza, czysty i crunch mnie nie interesuje, na trzecim kanale można już spokojnie grać metal a czwarty ustawić sobie jako solowy, do tego dwa mastery i w zasadzie można napierdalać. Jestem na tak, zdecydowanie lubię engle:)
Dzięki sei.tahn i mondo za spotkanie, było mi bardzo miło i mam nadzieję, że niedługo będzie trzeba czekać na powtórkę, może w większym trójmiejskim gronie:D