Rzadko zaglądam na fora internetowe, ale jako świadoma konsumentka a jednocześnie osoba zajmująca się muzyką na co dzień (jestem nauczycielką w szkole muzycznej, uczę gry na skrzypcach, wiolonczeli i gitarze!; zaopatruje także moich uczniów w sprzęt muzyczny a więc jestem handlowcem) jestem zainteresowana tym co dzieje się na rynku. Ale do rzeczy, przeczytałam w całości ten ‘druzgocący’ wątek i współczuję tzw. ‘przyjacielowi’, ale nie zakupu gitary, ale konsekwencji jakie mogą go spotkać za wypisywanie tych wszystkich informacji (do publikowania czyjeś korespondencji trzeba mieć pozwolenie autora). Nie wiem czy wszyscy nie zdajecie sobie sprawy, ale takie jednostronne stawianie sprawy (te z całą pewnością wybiórcze wycinki maili od sprzedawcy), co tu mówić – zwykłe obrażanie bez możliwości obrony (bo niby jak miałby się bronić?, odpisując na te inwektywy?) jest jakąś kpiną. Wiem co mówię bo sama byłam kiedyś tego ofiarą. Moja siostra brała rozwód w zeszłym roku i z jej opinii doszliśmy do wniosku, że jej były mąż to zwykły cham. W sądzie okazało się jednak, że moja siostra nie powiedziała całej prawdy a zachowanie jej byłego było jak najbardziej uzasadnione. To typowe zachowanie niezadowolonych konsumentów – jak coś im się nie podoba to obsmarować sprzedawcę i to najlepiej na forum internetowym, bo tutaj i tak się nie obroni. Ten ‘przyjaciel’ pokręcił jednak kilka spraw: po pierwsze oddał sprzęt objęty gwarancją do serwisu co zgodnie z prawem pozbawia go prawa do świadczeń ze strony sprzedawcy. Oczywiście kupujący narzeka, że nie będzie odsyłał gitary do Polski z Londynu, ale to jest chyba jego problem, mógł zamówić gitarę w Londynie, ale chciał zaoszczędzić. No ale co u diabla ma to obchodzić sprzedawcę? Może ‘przyjaciel’ chciałby by sprzedawca zapłacił za przesyłkę?? Czy gitara ma wady? owszem, ale kupujący świadomie zdjął odpowiedzialność ze sprzedającego. Nasuwa się więc pytanie, po co wysyłał te maile (napisane w duchu obrazy i chęci pokazania sprzedawcy jaki z niego cham) skoro nie zależało mu na pieniądzach? To w takim razie na czym mu zależało, na dokopaniu sprzedawcy, to forum jest tego dowodem. Rozwodzicie się nad brakiem uczciwości sprzedawcy, ale ja nie zauważyłam by był on nieuczciwy w kwestii swojej odpowiedzialności. Mam wrażenie, że ‘przyjaciel’ sam nie wie czego chce, jest sfrustrowany, że nie ma gitary i wydał pieniądze ale gdyby miał trochę oleju w głowie to zadzwoniłby do sprzedawcy po odebraniu gitary i dogadał się z nim zamiast płakać (koledze Andiemu do ramienia – i chodzić do jakichś niewiadomych serwisantów w Londynie i w końcu wylewając swoje żale – znowu nieosobiście - na forum). Z doświadczenia wiem, że przez telefon daje się załatwić dużo więcej niż mailem, bo tekst jest zawsze niejednoznaczny i można wyrobić sobie opinie o kimś tylko dlatego, że jest się na niego złym. Wy którzy piszecie na tym forum także jak widzę wyrobiliście sobie już opinie (właśnie taką jak chciał ‘przyjaciel’ podając z pewnością tylko informacje wygodne dla niego), choć niczym nieuprawnioną – poczekajcie tylko jak ktoś was tak kiedyś obsmaruje. Nikt nie jest ideałem i każdy kto prowadzi interes wie jak trudno jest dogodzić klientom. Do mnie np. przyszła mama jednej z moich uczennic z prośbą bym zamówił jej wiolonczelę, po czy dodała żeby była z Polski bo ma na to tylko 1500 zł. Za 1500 zł to ja mogłam jej drewno na opał zamówić a nie wiolonczelę. W końcu doszło do 8000 zł, ale pani obraziła się przy odbiorze, bo okazało się że jej instrument jest gorszy od mojego i to znaczy, że chciałam ją naciągnąć (zarobiłam na tym 700 zł – dużo?). Koniec końców zapłaciła, ale jej córka nie uczy się już u mnie a forum internetowym pojawił się anonim, że nie uczę tylko szukam klientów na kiepski sprzęt i naciągam smarkaczy. Pamiętajcie gwarancja jest prawem kupującego, ale także daje pewne prawa sprzedającemu np. do obrony własnego imienia – sprzedawca ma prawo do naprawy własnego błędu bez nieuprawnionych konsekwencji w rodzaju tego forum.
Paola