Resident Evil czyli Nikczemny Lokator od Netflixa
Skusiłem się, bo filmy były całkiem spoko w swojej kategorii, przynajmniej pierwsze dwa.
Nie róbcie tego błędu i zyskacie łącznie 7-8 godzin aby porobić cokolwiek innego.
Pomijając różne wątki "progresywnej polityki" obecne w serialu a nic nie wnoszące do fabuły: serial ssie.
Niewiarygodne, że z takiej ilości materiału źródłowego jak filmy i gry można zrobić coś tak bezpłciowego z zupełnie płaskimi postaciami.
Niech Was nie zmyli pierwszy odcinek - to jest jedyny obok finałowego gdzie jest trochę akcji. Jeżeli chcecie strzelaninę do zombie to trzeba szukać w innym miejscu.
Ilość emocjonlanych pogdanek pomiędzy bohaterami bije na głowę nawet Walking Dead (które przestałem oglądać lata temu z tego właśnie powodu).
Dodatkowo jedna z lini czasowych w fabule ciągnie się przez cały serial, w wyniku czego mamy takie nastolatkowe kino o lekkim posmaku zombie.
Tokyo VicePo 10 minutach pierwszego odcinka zorientowałem się, że czytałem w tym roku książkę na której podstawie powstał serial. Miłe zaskoczenie, ponieważ bardzo mi się podobała.
Tak samo serial, klimat fajnie się sączy, dobrze zbudowane postacie, dodatkowo dla mnie to była taka trochę sentymentalna wycieczka po ulicach Tokio
Polecam.
Podobno drugi sezon jest w planach.