Nakreślenie sytuacji:
Robimy z kolegą w weekend jakiś przegląd teatrów. Dźwięk, światła, obsługa, kurwa wszystko. We dwóch. 2 dni ostrego ganiania w te i nazad, po schodach i w ogóle... Nagle naszła nas genialna myśl żeby może coś zjeść w końcu. Miał być kebab, ale mówię zróbmy coś poważniejszego. No i jesteśmy w mięsnym żeby kupić składniki do naszego customowego dania (styrani jak konie po westernie):
(S - Sprzedawca, K - Kolega)
S: "Dzień dobry, co podać?"
K: "Dzień dobry. Filtr z piersi kurczaka poproszę."
[Chwila konsternacji naszej trójki]
K:"Ja pierdole... FILET!
"