Kredytu bym tak nie demonizował. Pod warunkiem, że wzięty na rozsądnych warunkach, oczywiście.
Kumpel opowiadał o znajomych, co to kupili fajne duże mieszkanie, a teraz jest:
-idziemy na koncert w weekend?
-nie, bo bilety drogie, a wiesz, kredyt...
-Idziemy na miasto na piwko?
-Nie, bo kredyt...
Wtedy pozostaje współczuć.
Jeśli ktoś ma trochę mózgu, to kredyt weźmie tak, że nie trzeba mu współczuć. A przynajmniej zwierzaczka sobie może trzymać i wdychać aromat zasikanych paneli.