Nay, historia wyglądała z grubsza tak - mieszkałem u dziouchy, nie pykło, ewakuacja od niej na szybko. Trafiłem do jakiejś rudery, blisko centrum, ale współlokator okazał się betonowym zjebem - narko, imprezki o 4 rano w tygodniu, podejście na zasadzie "wszyscy głupi tylko nie ja". Nie miałem za bardzo jak się ewakuować od typa aż do teraz.