Ja tam powiem tak, zgadzam się z tym, że powinno być tak, że zarabiasz netto tyle niewiele mniej, od tego ile zarabiasz brutto. ZUS zabiera gigantyczne, w moim przypadku części wynagrodzenia. Jestem zatrudniony na umowie cywilno-prawnej czyli popularnym "kontrakcie", miesięcznie oddaję około 1kPLN do ZUS i dodatkowo około 700PLN do Urzędu Skarbowego, czyli więcej niż wynosi najniższa krajowa i mniej więcej tyle ile dostaje moja narzeczona netto. Boli mnie to podwójnie, bo:
a) z racji pracy jaką mam co dzień spotykam się z osobami, ładnie tu wyżej nazwanymi "pasożytami", i uważam, że to najdelikatniejsze określenie tych osób. Jak nazwać gościa, 1.90m wzrostu, sylwetka tzw "byczek", najebany 90% dni w roku, który ma grupę inwalidzką, którą ch*j wie jak zdobył i w dupie ma pracę, siedzi, kasuje co miesiąc i nic więcej go nie obchodzi. Takich osób jest więcej niż możecie się spodziewać. Do tego dochodzą różnego rodzaju zasiłki itp.
b) Za ten 1700PLN bym mógł znacznie poprawić komfort swojego życia, a tak to co? Kredycik na mieszkanie, rachunki, żarcie i co mi zostaje? Pracuję około 240 godzin w miesiącu, a czasem wydaje się to za mało, to tak ma wyglądać do 67 roku życia? Owszem czasem bywały miesiące, że zarabiało się całkiem przyzwoicie i nie narzekało się, ale jakim kosztem? 336 godzin w pracy?
c) Kolejna sprawa, nie co inna, to mieszkania socjalne. Kur*a, mam 28 lat, udupiony jestem z kredytem na mieszkanie, który jak dobrze pójdzie w przeciągu paru lat skończę spłacać, nic nigdy nie dostałem od państwa, co najwyżej wezwanie do zapłaty za podatek gruntowy ostatnio, na wszystko zapracowałem swoimi rękami i głową, mam na własność całe 34m2, łooo szit, chyba w chowanego się pobawię. Jadę do jakiś patoli na wizytkę, całe życie mają w dupie wszystko, a do tego narzekają, że mieszkają w małym mieszkaniu, powiedzmy 2x takim jak moje i jeszcze hasła typu: "Panie a tu te schody to urząd nic nie robi, a się już kilka lat rozpadają", kiedyś milczałem, ale teraz mówię wprost: "Rączki dwie są? To czemu nie pracują? Usiąść i zrobić coś samemu, a nie pasożytować." Zresztą czasem jak widzę te mieszkania socjalne to mi dupę ściska, np nowe budownictwo, śliczne dwu poziomowe mieszkanie, w rok zrujnowane i zamienione w melinę.
A co do świetlówek, to problem w nich taki, że jak się zbiją to uwalniają opary rtęci które są no, delikatnie mówiąc szkodliwe. Fakt faktem, żarówka, zwykła jest praktycznie wieczna, oczywiście dobrze wykonana, a nie świadomie postarzana, jednak wymiana u mnie w mieszkaniu wszystkich żarówek na świetlówki odbiła się dość szybko pozytywnie na mojej kieszeni.