11.12.2010 godzina 20:00 lokal Rød Blue, zaczynamy grać (muzyka blues & rock). Tym razem tylko wokal i klawisz z przodów, ja jadę na AXE FX wpiętym w Atomica. Jeden z lepszych koncertów jaki zagrałem, wszyto gadało tak jak chciałem, zero wpadek itd. Po koncercie ludzie podchodzą i rozmawiają, w pewnym momencie dwóch kolesi takich po 50-ce spuszcza się nad moim brzmieniem, słyszę ochy i achy. Zaczynają się pytać co to za combo ten Atomic bo gada to powalająco, i posiada niesamowitą paletę barw, pytają się czy może używałem jakiś dopałek z kostek itd. Uświadomiłem ich, że Atomic to tylko dobrej jakości lampowa końcowa mocy z szerokopasmowym głośnikiem, a sercem i mózgiem brzmienia jest AXE FX, o którym myśleli, że to tylko jakiś studyjnej klasy dealey i reverb w racku. Ich wyraz twarzy momentalnie się zmienił, jeden z nich powiedział coś w tym rodzaju: "aaaaa to już nie jestem zainteresowany tym sprzętem, nie potrafiłbym grać ze świadomością, że gram na cyfrze, Bogner Shiva jednak zostaje". To mnie utwierdziło co tak naprawdę liczy się dla wielu, nie brzmienie sprzętu, ale z czegoś sprzęt jest zrobiony. Z drugiej strony miło było usłyszeć, że gość pomyślał nad wymianą Shivy na Atomica bo tak mu się sound podobał, ale...
edit: sorry za składnie i ewentualne błędy, whisky robi swoje