Wkurwia mnie lenistwo niektórych osób, które chyba swoją pracę wykonują za karę.
Od 3dni w okolicy mojego domu błąkał się pies. Widziałem go w piątek, sobotę i niedzielę rano. W niedziele postanowiłem coś z nim zrobić, bo robi się zimno i psiak by mógł nie przeżyć za długo. Wróciłem z uczelni wczoraj wieczorem, przez 2 godziny szukałem tego psiaka. Udało mi się go znaleźć, nakarmiłem, napoiłem, ale że mam własnego psa to ten u mnie zostać nie mógł. Było już późno (ok 22), więc zadzwoniłem do hycla miejskiego żeby jakoś rozwiązać sytuację pieska. Ten mnie przeprosił, bo ma związane ręce - musi dostać zlecenie od straży miejskiej albo policji. Dzwonię do straży - nie odbierają. Zadzwoniłem więc na policję - najpierw wysłuchałem litani że jest późno, że chyba nie mam co robić ze się za psem uganiam w nocy i żebym poczekał do poniedziałku. Mówię mu że mam psa w domu i rano wychodzę do pracy, nie zostawię ich razem samych ze względu na bezpieczeństwo obydwóch. Po dłuższej chwili pan policjant postanowił jednak ruszyć dupę i zrobić to co powinien, czyli wykonać jeden telefon do hycla. Kurwa, 20 minut dyskutowania z policjantem, żeby ten wykonał jeden durny telefon i to wszystko. Nie musiał wstawać i nigdzie jechać.