Mam kilka spostrzeżeń, co do mojego nowego nabytku, czyli CU22 od Radzia. Generalnie piękny, szlachetny instrument. Trapi mnie tylko jeden mały szczególik, o którym - co cierpliwszym -opowiem w formie, jakże pożądanej w niektórych kręgach, literatury fantaso-real-fikszon, a było to tak (arpeggio na harfie):
"Była ciemna, zimna, listopadowa noc nad zatoką Chesapeake. Młody, szczupły mężczyzna, o bujnej kędzierzawej czuprynie, stał na podłodze swego skromnego warsztatu przy West Street 33 w Annapolis, z niepewnie ściśniętymi kolanami, omiatany jedynie blaskiem świec rozstawionych na wierzchołkach nabazgranego kałem pentagramu. Poprawiając środkowym palcem lewej dłoni zaciśniętej w pięść opadające wciąż ramki drucianych okularów, recytował monotonnym głosem słowa Zakazanej Mantry:
- „… tak abym błogosławiony darem Ostatecznej Odpowiedzi osiągnął cel swej śmiertelnej wędrówki. Uczyń mnie godnym swojej plugawej eucharystii i przybądź przed moje niegodne oblicze Belialu! Posępny Władco, siłą swej łaski obdarz mnie. Błagam o moc, by objawiła się w mym umyśle i dała sposobność spełnienia mego celu, nieuchronnego jak nadejście Twej ekstatycznej tyranii. Błagam byś emanował poprzez niezwyciężonego Beliala i objawił się przede mną w jego postaci, tak abym błogosławiony darem Ostatecznej Odpowiedzi osiągnął cel swej śmiertelnej wędrówki. Uczyń mnie godnym swojej plugawej eucharystii i przybądź przed moje niegodne oblicze Belialu! Posępny Władco, siłą swej łaski obdarz mnie. Błagam o moc, by objawiła się w mym umyśle i dała sposobność spełnienia mego celu, nieuchronnego jak nadejście Twej ekstatycznej tyranii. Błagam byś emanował...” -
Wypowiadając od jedenastu godzin bezbożne słowa rytuału przywołania, ubita ślina w kącikach ust Paula, przybrała barwę brudnej, morskiej piany. Przepełniony wstrzymywaną uryną pęcherz zadawał niewiarygodnie bolesne kłucie w trzewiach, porównywalne jedynie do serii zastrzyków przeciw wściekliźnie. Zdrewniały, wyschnięty na podobieństwo palisandrowych wiórów język, w rytm wypowiadanych zgłosek, mechanicznie odnajdywał położenie pod podniebieniem, by w końcu cały obskurny pokoik zalał się fetorem rozkładającego mięsa i nierzeczywistą karmazynowo-błękitną poświatą.
- Mów, nędzny śmiertelniku! My, którzy nie posiadamy pana, nikczemny Lord Behliahl – z przeklętej woli palestyńskiego bękarta – Władca Południowej Strony, Argonauta Plugastwa, Telluryczny Deprawator, Archidiakon Oralis Voluptas, Kloakon de Musculus Cremaster Efemeris – słuchać cię będziemy! -
- Chcę... chcę... - niepewnie zaczął Paul, wciąż w myślach nie mogąc uwolnić się od wypowiadanych przez pół doby słów Zakazanej Mantry – Chcę zarobić miliony na robieniu gitar! - z niespodziewaną dla samego siebie śmiałością wypalił introwertyczny, młody adept sztuki lutniczej. - Ahahahahahaha! Buehehehehehehe! - ryk rozbawionego Beliala o mało nie rozsadził Paulowi czaszki, z wewnątrz której zresztą grzmiący ów głos dochodził – Podoba mi się twoja bezgraniczna bezczelność, ośli cycu! Nie ubawiłem się tak, odkąd Floyd wpadł na pomysł zrobienia swojego heretyckiego wynalazku! Tam na dole nie mogą się już doczekać, żeby mu za to przez eony robić z dupy sanie... Jesteś następny w kolejce, eee???!!! - bynajmniej retorycznie spytał Belial – Nie, nie, gdzieżbym śmiał dostąpić rozkoszy dewastujących mój anus męczarni Niewysłowionego! Mam inny pomysł – w zamian za spełnienie mojej niewygórowanej prośby będę, na Waszą ma miłość cześć, umieszczał w gitarach za cztery tysiące baksów sztuka, symbol Waszej niedoścignionej podłości!"
I właśnie tak drodzy moi mili współjuzeży, powstał kurwa:
ROTARY SWITCH!!!!!!!