to mi czasem zdarza sie palnac jakiegos lola albo wtf, ale raczej rzadko i tylko w szczegolnych sytuacjach (nie na powaznie), choc kiedys bylo inaczej, niestety
z tego sie chyba poprostu wyrasta
w ogole np zajebiste jest tez to, ze na codzien na studiach mowiac po polsku operujemy oblesnie spolszczonymi angielskimi terminami, bo... polskich odpowiednikow nie znamy
nie nauczyli ich nas
co smieszniejsze, malo ktory wykladowca w naszej katedrze potrafilby po polsku cokolwiek nam wytlumaczyc wlasnie z tego samego powodu, ze byli uczeniu o angielsku...
a teraz maly test, z ciekawosci, bo ponoc poza szczecinem to slowo jest malo popularne, co zawsze dla szczecinian zawsze troche przypalowe jest, jakie nieporozumienia wychodza pozniej, gdy w rozmowie z kims nie od nas uzywamy naszych slow codziennego uzytku:
-szmula - zazwyczaj ludzie w ogole nie wiedza o co chodzi
-brechtać (się) - a tutaj, zwlaszcza zdaje sie z krakowiakami, potrafia zachodzic przekomiczne nieporozumienia, bo u nich to slowo ponoc ma... troszke inne znaczenie
teraz tylko te dwa slowa przychodza mi do glowy, ale wiecej by sie znalazlo jakby dobrze pomyslal...