...i właśnie ze względu na mentalność polacy dziadują w dużej mierze, bo jak słyszą propozycję:
"1200 na rekę pod stołem, zero urlopów, zero chorobowych, dużo nadgodzin a szef będzie Cię kroił nożem od chleba"
to zamiast: "weź spierdalaj", to klękają do miecza.
Oj różnie jest, czasami jak nie ma innych perspektyw, nie masz rodziny która może pomóc, to trzeba się zgodzić za te 1200 na rękę.
W pierwszej pracy robiłem za 600 zł na pół "etatu" (sratu dupatu... na czarno
). Wyzysk i chujnia, ale nie było wtedy innych ofert, sam za mało jeszcze umiałem, żeby bez wstydu oferować komuś usługi, a z czegoś trzeba było żyć. Ale w pół roku nauczyłem się tam od chuja rzeczy i zmieniły się perspektywy i możliwości. Oczywiście nie wszędzie można się rozwinąć i czasami jest to po prostu chujowa praca za marną kasę, ale nie zawsze można sobie w życiu pozwolić na odrzucanie ofert.
E: po za tym zawsze jakoś tak dziwnie patrze na ludzi którzy nagle po 25 latach stwierdzaja ze nie moga juz kłamać. Do tej pory to mu nie przeszkadzało ? Może jego rodzinie zabrali jakiś lokal i przeznaczyli dla imigrantów jak to miało miejsce u mojej znajomej ? I dlaczego mam wrażenie ze albo dostał za mało kasy albo jeszcze co innego. No kurde mam mocno ograniczone zaufanie do takich nagłych przemian.
To prawda. Ale można wziąć pod uwagę, że rzeczywiście jak dostał za mało kasy to teraz zdradzi parę niefajnych szczegółów, które mogą się potwierdzać, aby zrobić trochę szumu wokół własnej osoby. Czyli nie ufać, ale wysłuchać
Próbuje dociec dlaczego tak pluja na Kraśko i Tadlę i znajduje jedno, rodzice albo i dziadkowie jak u Kraśki w PZPR i że niepochlebnie wypowiadali sie o kimś z PIS.
Ja nic nie słyszałem o przeszłości Kraśki (do teraz:)) i jego wypowiedzi o PISie też nie. Za to widziałem parę wywiadów, które prowadził i byłem zażenowany. Tendencyjne pytania, które zadaje się jedno po drugim, praktycznie nie dając rozmówcy możliwości odpowiedzi. Zapraszanie kogoś, żeby przez cały wywiad robić z niego idiotę to nie jest chyba poziom, którego oczekujemy.
Jeszcze inny kwiatek, który co prawda nie dyskwalifikuje go jako dziennikarza, ale subiektywnie we mnie wzbudził brak sympatii to gdy dawniej Kraśko pojechał do USA jako korespondent i po miesiącu zapomniał jak się akcentuje po polsku.
Nie żebym bronił obiektywizmu TVP po zmianach, bo takiego się nie spodziewam, ale Kraśko jest po prostu chujowym dziennikarzem, pomijając powody z jakich wyleciał, bo pewnie masz rację, że komuś tam podpadł.