Zobaczyłem na olx nowiutkie ogłoszenie i decyzja zapadła w 5 sekund. Seria Professional już długo była obiektem moich westchnień ale ceny na alledrogo zazwyczaj były zaporowe w stosunku do stanu konta, bo zawsze były inne wydatki (poza tym stan wizualny/techniczny często odbiegał od oczekiwań, w końcu to w większości gitary sporo powyżej pełnoletności). Nie chciałem już kolejnej gitary skarbonki czy kota w worku dlatego do tej pory omijała mnie przyjemność posiadania instrumentu tej serii... No ale wreszcie jest, zapłaciłem za niego śmieszne pieniądze, gitara jest w 100% oryginalna. Osprzęt, pickupy...nic nie grzebane, ale o tym zaraz. Właściciel nie wiedział co to za instrument bo nie gra na gitarze, po prostu kupił go za bezcen i myślał, że jest nic nie wart. Gitara przyjechała za Szwajcarii gdzie przeleżała w futerale na strychu jakiegoś bogacza bagatela 20 lat...tutaj były wątpliwości czy aby jej to nie zaszkodziło... Postanowiłem zaryzykować bo taka okazja mogła się już nie powtórzyć. Kiedy otworzyłem karton szok, wygląda jakby miała rok czy dwa...nie 22 wiosny. Lakier w pięknym stanie, dwa małe obicia, główka nie obita, progi z zerowym zużyciem, podstrunnica czyściutka...most działa (właściciel oddał do regulacji, dostała nowe strunki i serwisant poinformował byłego właściciela że to dinky pro), jedynie zaśniedziałe śrubki mogą coś zdradzić (z łatwością je doczyściłem/ takie które miałem w zapasie wymieniłem na nowe). Przyszła w dość mroźny dzień.. leciała 520km kurierem a mimo to dotarła trzymając strój. Gryf jest cudowny, ma przepiękną fakturę drewna, jakiej nie widziałem jeszcze w żadnym Jacku Pro jakiego posiadałem. Jest mega wygodny, a do tego korpus Stealth jest podobny do tego w Ibanezie S (odchudzony radykalnie Dinky) co przekłada się na zajebistą ergonomię i niską wagę. Z dechy brzmi pięknie, gryf idealnie prosty pomimo że wiosło tyle lat leżało nic się nie zwichrowało, spaczyło. Jest to pierwsza gitara w której nawet nie przeszła mi na myśl wymiana przetworników...te Jacksonowskie brzmią świetnie... lepiej chyba niż większość Duncanów jakie przerabiałem. Gra się na niej tak, że długi czas nie mogłem jej odstawić na stojak. Fretwork, wykończenie...perfe
kcyjne, kolor to coś pomiędzy maliną a śliwką, raczej unikatowy. Co ciekawe po katalogach nie mogłem dojść który to dokładnie model Stealth, audiozone.de i odkręcenie gryfu okazały się jednak pomocne. Jest to model LT produkowany tylko w roku 92' (od EX różnił się między innymi klonowym topem). Co ciekawe nic nie było nawet odkręcane, pod pokrywą elektroniki jeszcze resztki pyłu drzewnego jak to w nowych gitarach...wszystko wygląda na nietknięte jak z kapsuły czasu, poprzedni właściciel chyba miał dużo pieniędzy i krótką zajawkę. Wiosło to totalna kosa i perełka w mojej kolekcji, pierwsze które po wyciągnięciu z kartonu gra jak chciałem, na tyle bym nie chciał nic w nim zmieniać. Najlepiej zainwestowane kilka złotówek w mojej przygodzie z gitarą.
Kilka fotek: