Rozumiem, że obawy o uszkodzenie wzmacniacza związane są z tymi wątkami:
http://forum.sevenstring.pl/wzmacniacze-i-kolumny/power-brake-domowej-roboty/http://forum.sevenstring.pl/efekty/hote-plate-tom-scholz-power-soak-i-ogolnie-jaki-power-brake/a szczególnie ze sformułowaniem: "Odpuść, bo zabijesz wzmaka
"
Na legendy nie poradzę, zarówno na te powyżej jak i na te słabiej artykułowane o wpływie innego rodzaju obciążenia na brzmienie. Jak widać z moich próbek powyżej (a robiłem sporo doświadczeń), dużo większy wpływ na brzmienie ma mniejszy współczynnik tłumienia wzmacniacza z powerbrejkiem niż dywagacje o rodzaju obciążenia wzmacniacza i jego wpływie na brzmienie - czy na bezpieczeństwo. Z tym bezpieczeństwem, to powiem szczerze, myślałem, że obawy związane z "jaraniem trafa lub lamp" związane są z solidnością wykonania takiego powerbrejka - to jest urządzenie, które dość mocno się grzeje, a co za tym idzie może nastąpić jakieś uszkodzenie w nim z tym związane. Ale teorie o niebezpieczeństwie dla wzmacniacza i możliwości jego uszkodzenia z powodu rzeczywistego a nie impedancyjnego obciążenia to są teorie kosmiczne, nie znajdujące żadnego uzasadnienia ani w teorii ani w praktyce. Warto też pamiętać, że wzmacniacz lampowy to dość odporne urządzenie, żeby go sfajczyć, trzeba czegoś więcej, niż krótkotrwałe zwarcie czy rozwarcie wyjścia. To, że wzmacniacze łatwiej padają z powerbrejkami, polega na tym, że są wtedy niemiłosiernie odkręcane, i albo naturalnie szybciej zużywają się lampy, albo po prostu nie wytrzymują i się przegrzewają. Podczas prób z moim powerbrejkiem grałem na samym wzmacniaczu
- tylko powerbrake i odkręcony na maksa piec, słyszałem z"z pieca" (transformatory, lampy) gitarę tak dobrze, że zagłuszała wentylator powerbrejka. W takich warunkach żaden wzmacniacz długo nie pociągnie... Identycznie jest z reampingiem - po próbach z reampingiem i uzyskaniu "tego" brzmienia jak chciałem podłączyć gitarę do wzmacniacza na tych ustawieniach, to się sprzęgała przez zamknięte drzwi