Jestem fanem SW. Takim w chuj. To tak w ramach wstępu.
Dziś ruszyła beta SW: Battlefront. Multi FPS, można napierdalać w rebeliantów, drzeć się "DIE, REBEL SCUM!", latać X-Wingiem, chodzić AT-ST. Wszystko cacy. W zamyśle miało być wyjebongo, a wyszło...dziwnie. Z jednej strony gameplay wyjebany. Z drugiej...pojebane spawny, absurdalny model latania stateczkami, to samo z celowaniem (gdzie chuj wie w co celujesz). Obsługa maszyn to nie tak jak w Battlefieldach, gdzie był garaż, tylko tutaj każdy ciężki sprzęt to taka "znajdźka", która można aktywować. Jak w Quake'ach albo innych UT. W zamyśle fajnie, tutaj horror szukania czegokolwiek jak napierdalają do Ciebie z każdej strony. Premiera za miesiąc, a wygląda to trochę jak wersja alpha. Niestety, lekki zawód, bo niby wciąga, a mocno niektóre patenty wkurwiają. Smutek.
A największy smutek to wymagania tego produktu. Są HORRENDALNE. Przy czym w ogóle tego nie widać. Hoth to praktycznie sam śnieg. Mój laptok, który na upartego BF3 w Ultra pociągnie, Battlefronta ciągnie ledwo na Ultra-low. Rozumiem, że rynek kupowania nowych grafik, procków musi się napędzać, ależ do chuja pana, niech napędzające to tytuły wyglądają na wymagające = piękne. Tutaj wymagania są z kosmosu. Optymalizacja chujowa. Smuci mnie, bo BARDZO najarałem się na Battlefronta. A niestety obejść się smakiem muszę. Bo potencjał jest, ale do poprawy jest sporo
