Kupiłem podobno gitarę, ale jak patrzę, to widzę tylko gryf, pickup, mostek i płytkę. Reszty zupełnie nie widać.
Posiłkuję się kradzionymi zdjęciami bo nie chce mi się robić własnych.
Ampeg ADA6, albo niektórzy używają nazwy Ampeg Dan Armstrong. Rocznik chyba połowa lat 90tych.
Korpus z pleksiglasu, gryf klon + palisander, klucze Grover (pierwsze Grovery w moim życiu które trzymają strój!), 24 progi, skala 24,75. Kolor dowolny, bo zależy kto się w co ubierze.
Dowcip jest taki, że to wiosło datuje się na 1969. Tzn. nie ten egzemplarz, ale konstrukcję ogólnie. I ja szczerze mówiąc nie rozumiem czemu przez tyle lat świat nie kuma że to zajebista gitara.
Trafiłem na wersję z regulowanym metalowym mostkiem (taki tam jak TOM). Są też wersje z drewnianym mostkiem bez regulacji. Wiosło brzmi tak że gacie spadają, akryl brzmi bardzo fajnie, mało dynamiki, ale bardzo dużo jebnięcia, bardzo szerokie pasmo, takie że aż dziwne przy pierwszym dźwięku. Ma też wymienne pickupy, takie że się odkręca śrubkę z tyłu korpusu i można wyjąć pickup palcami w 1,6 sekundy. Zresztą uwzględniłem tą przyjemność na wideo.
Mam do niego hambakier oraz singel i oba dają radę. A można jeszcze kombinować, bo gniazdo pickupa ma trzy wtyczki, czyli pewnie jakieś rozłączanie cewek albo odwrotne fazy są dostępne. Mam to w dupie generalnie. Dwa pickupy starczą do wszystkiego. Ma też przełącznik który w górnej i dolnej pozycji dołącza pot Tone, a pośrodku go odłącza, więc w sumie to naprawdę nie wiadomo co chodzi. Czytałem sobie wywiad z Kentem Armstrongiem który projektował te pickupy i mówił że w sumie wymyślił chyba 18 różnych pickupów, więc jest z czego wybierać.
Na sucho brzmi śmiesznie cicho, ale sustain zabija. Akryl jest dużo bardziej gęsty niż drewno, więc drgania rozchodzą się inaczej, bla bla bla. Brzmi kozacko i już.
Myślałem że ta gitara będzie brzmieć jak jakieś Fu Manchu albo inne stołnery, no i dowcip jest taki, że dokładnie tak jest. Doskonale dogaduje się z fuzzami, tzn. pierdzi i sra w głośniki i brzmi okropnie (to IMO bardzo dobrze). Sunn Model T i ten Ampeg to fajna kombinacja. Przez ostatnie parę tygodni używam sobie pożyczonej paki Fender Tonemaster na V30 i ten zestaw użyłem do nagrania widełoklipu. Na mojej pace z Greenbackami też jest git.
Na widele nie widać kejsu który jest w komplecie. Generalnie nigdy nie miałem fajniejszego niż ten. Kejs jest śliczny bo ma wzorek w szachownicę i zajebisty czerwoniutki plusz. Normalnie moje wrodzone hipsterstwo sprzętowe zostało mocno połechtane.
Podsumowując: fajne se kupiłem. Do tego stopnia że chciałbym mieć drugiego takiego samego i może się uda kiedyś. Chyba że kupię Firebirda non-reverse