Z racji tego, że wczoraj/dzisiaj minęło 4 miesiące bez odzewu od czasu wystosowania mojego zapytania/zażalenia do firmy Engl, postanowiłem podzielić się całą sprawą z Wami. Może od początku. Cały swój stack (head+paczka) kupiłem nowy w CM Vanax w Kielcach w listopadzie 2009 i w sumie wszystko było cacy do momentu faktycznego używania sprzętu, czyli jaki pierwszy koncert itp, ogólnie przewózka. Nigdy nie podejrzewałem, że pewnego pięknego dnia, przestanę zabierać swój sprzęt ze sobą z obawy, że od lekkiego pociągnięcia czymkolwiek zaraz zdziera się tolex, dodajmy chyba BARDZO słabej jakości tolex, a wszystko zaczyna wyglądać jak ze śmietnika. Tolex ten można zedrzeć paznokciem nie wkładając w to zbytnio siły... Żeby nie było, że coś sobie wymyśliłem, mam doświadczenie z podobnego typu sprzętem, jakieś mesy, marshalle, rożne dziwne comba itp i naprawdę ciężko było coś z tym zrobić, zresztą po tym jak wyszła moja sprawa zacząłem to wnikliwie badać. Marshallowskie obicie jest chyba pancerne. Żeby było śmieszniej, pytałem się kilku ludzi posiadających engla (o innych firmach nie wspominam) o to czy wystąpił u nich podobny problem i dowiedziałem się, że jestem chyba jakimś indywiduum. Mój dobry znajomy posiada paczkę Slanted bez pro (na v60), używa jej już kilka lat, przewozi bez zabezpieczeń i do dzisiaj wygląda jak nowa. Sam osobiście drapałem ją pazurem i nic. Az'a też kiedyś pytałem o wytrzymałość obicia i stwierdził, że jest dosyć solidne, więc pytam się, o co tu kurwa chodzi? Gdzie ta niemiecka solidność? Nie wiem, rzucili jakiś gorszy sort na Polskę?
W kwestii wyjaśnienia, mam pierdolca na punkcie wyglądu/zadbania zewnętrznego używanych gratów. Każda rysa, wgniecenie czy zarysowanie napawa mnie żywym bólem, ba, pisanie o tym wkurwia mnie do granic.
A teraz to co misie lubią najbardziej, czyli zdjęcia. Właściwie to jedno, bo chyba ono najbardziej ukazuje to o co mi chodzi:
Jest to przetarcie, które powstało w wyniku 3-4 km przewózki samochodem marki VW w wersji hatchback. Wstawiłem ją pionowo razem z kółkami do bagażnika. Kolumna lekko opierała się o (to trzeba koniecznie dodać) miękką podsufitkę, powiedział bym, że zostało tam jakieś parę milimetrów luzu. Taki obraz zobaczyłem po wyjęciu z bagażnika....
Uprzedzając też cały hate o kupno case'a, to szczerze mówiąc nigdy nie przypuszczałem, że będzie mi potrzebny, bo po 1 nie jeżdżę z tym non stop, a po drugie nie sądziłem, że przytrafi mi się jakiś papierowy tolex. Widziałem na żywca stare Marshalle, które wyglądały o niebo lepiej niż to co w tej chwili stoi u mnie niecałe 2 lata. Nie wspominam też o tolexie, którego uzywa np Buzzaro, żeby go zedrzeć trzeba chyba pizdnąć młotkiem, a i to pod dobrym kątem.
Tak, że szanowny użytkowniku, jeżeli podobnie jak ja zwracasz uwagę na to jak wygląda twój sprzęt, dwa razy zastanów się nad zakupem Engla, albo przynajmniej poszukaj dobrego egzemplarza. Co do głównego zastosowania wzmaka i paczki nie mam większych zastrzeżeń.
Może ten temat jebie pigmejem i trollem, ale jest faktycznym zapytaniem co mam w tej sytuacji zrobić. Dochodzić swoich praw u Engla? A może zostawić to wszystko w piździec i (niestety) na swój koszt obić to wszystko od nowa u Buzzara, ciesząc się z pancernego tolexu i w końcu dobrego wykonania.