Ja zawsze byłem takiego zdania: "Grasz na cyfrze spróbuj lampy. Grasz na lampie spróbuj cyfry." Więc jeśli nie miałeś nigdy do czynienia z zestawem half/full stack to nawet się nie zastanawiaj tylko goń tego króliczka. Lubisz wszelkie przestery to idź od razu we wzmacniacz typu Hi Gain. Omijaj szerokim łukiem konstrukcji vintage bo nie masz doświadczenia w kręceniu i tylko się zrazisz. Dlaczego hi gain? Ano dlatego, że tam przester powstaje już w preampie i nie musisz wzmaka jakoś przesadnie głośno rozkręcać by brzmiało. Tu też są pułapki np. 5150/6505 czy 5153LBX gdzie nie ma skutecznego master vol i już od 1 wzmak napiera bardzo głośno (wystarczy wtedy w pętlę wsadzić dodatkowy potencjometr vol. ale to też jakaś kombinatoryka). Są duże i mniejsze wzmacniacze, które jednak grają na małych głośnościach i takie poleciłbym na początek. Jeśli nie stać Cię na Mese to nie płacz bo to przereklamowana firma powielająca to co już zostało odkryte na zylion sposobów. Masz alternatywy np. 6505MH, Marshall DSL (nowy, nie stary), Jet City, Engl (czy ja właśnie poleciłem engla? hehe). Na koniec dodam, że sam skończyłem z Axe Fx ale to inna para kaloszy bo cyfra a gra i zachowuje się jak lampa. Z całym szacunkiem do Line 6 i Yamahy ale Helixy nie mają takiej dynamiki i wyczucia instrumentu (shitstorm coming: 3... 2... 1...).