Sylkis - każdy tak myślał.
Dzisiaj jadę zaraz odwiedzić kumpla, którego córka jest niewiele ode mnie młodsza i zamiast ojcu podrzucać wnuki i ew. pomagać, to gnije właśnie w ośrodku, a w wakacje znajomi z połowy Polski jej szukali, bo zaginęła i znaleziono tylko wybebeszony plecak na dworcu w Wawie. Nie będę opowiadał, co ojciec przeżywał przez te dni, można się samemu domyśleć. I tak całe życie z nią ma, od czasu, gdy zaczęła eksperymenty.
No i "po baciowemu" sparafrazuję wrażenia po powrocie znajomej osoby z pogrzebu:
"jak widzisz zjeżdżającą do dołu trumienkę z resztkami koleżanki z podstawówki (bo nie bardzo było co zbierać), płaczą jej dzieciaki, to dragi nie wydają się już tylko takie 'fun & games'."