Swoją drogą, ktoś na forum próbował kiedyś psychodelików? Tzn kieś grzybki, LSD, kaktus itp... Bo bardzo spirytualistyczny a natury kumpel twierdzi, że fizycznie od nich się nie da uzależnić, co najwyżej psychocznie - a to też trzeba być posranym, aby chcieć to brać częściej niż raz na parę miechow, takie to silne (zajebiste acz wyczerpujące) doświadczenie. I że historie typu "I believe I can fly..." to urban legend, on czytał bardzo wiele i zna tylko jeden udokumentowany przypadek jak koleś skoczył z okna na haju, ale to też nie przez dragi, ale dlatego, e to z nim było nie tak coś. Co o tym myślicie?
Tak. Np ja. Żyję. Nie popierdoliło mi się w głowie, no może troszkę
Było fajnie. Nawet teraz przy wódzie można powspominać jakie to były jazdy, bo o dziwo to wszystko się pamięta. Teraz jakoś mnie do tego typu rzeczy nie ciągnie. Raz na rok zapalę sobie jakieś zioło i tyle. Zgadzam się z jednym, to rzeczywiście wyczerpujące, aczkolwiek bywa miłe. Jest w tym pewna pułapka, że może się mocno spodobać, ale czy papieros, wódka, (i seks, i gry komputerowe, i inne używki) nie robią tego samego? Człowiek jest skłonny do uzależnień. Owszem po fajce nie wyjebiesz przez okno, ale wóda to już inna sprawa i często doprowadza do dziwnych stanów. Sądzę, że nasze społeczeństwo nie jest na tyle wyedukowane i zdrowo myślące do wprowadzenia miękkich dragów do legalnego obrotu. Zbyt wiele zakazów, restrykcji dotychczas, doprowadziłoby do masowego ćpania. Ale to tylko moje zdanie, może się mylę.