przedwczoraj znów miałem okazję zawalczyć o życie Szymonia. 
Pierwszy raz była akcja już przy samym porodzie, bo Małemu zaczęło słabnąć tętno, to narobiłem wrzasku i się wzięli dopiero do roboty!...
Trzeba było wrzeszczeć na żone, że nie oddycha 

 Też to mieliśmy