Autor Wątek: Szymonek jest moim włatcom!  (Przeczytany 159859 razy)

Offline Pan Sinner

  • MrWhosyourdaddybitch
  • Pr0
  • Wiadomości: 1 741
  • Miałki!
    • Torg
Odp: Szymonek jest moim włatcom!
« Odpowiedź #175 03 Sty, 2011, 10:52:44 »
przedwczoraj znów miałem okazję zawalczyć o życie Szymonia. Sprawa głupia jak 150, ale mogło skończyć się tra-gicz-nie... Kurde, aż mie znów zimno się robi. Szymonio dostał (jako fan) torbę żelków, ale były one w kształcie ciastowych babeczek, a.k.a. koreczki. Żona w toalecie, ja akurat przechodziłem koło Młodzieńca, a ten zaczął się tym żelkiem dusić! Oczki wyszły mu na wierzch z przerażenia, zsiniał, łzy, zaczynają się odruchy wymiotne. Szybko wziąłem małego głową do dołu i nacisnąłem brzuszek i ten zasrany żelek wyskoczył - jak na filmach. Młody raz go tylko ugryzł i chciał połknąć. Raz - że w życiu mu takich więcej nie kupię, dwa - szczęściem akurat przechodziłem. Normalnie nie mogę o tym jeszcze na spokojnie myśleć.


No bracie, witam w klubie tatusiów którym trzeba zmieniać pieluchę. Też sie kiedyś obsrałem - a robię w ratownictwie 13 lat, jak mój mały (dla odmiany) zadławił się winogronem. Zupełnie inna jazda w podejściu do pacjenta.

Co do metody, każda dobra, jeśli skuteczna, ja mojego pochyliłem trzymając za kl.piersiową i energicznie 2 razy jebłem mu w plecy z liścia... Nigdy się tak nie cieszyłem jak gdy rozbeczał się wtedy. Złota zasada w moim fachu i to co zawsze sobie powtarzam jadąc do dziecka - oby płakało, bo jak płacze, to oddycha. Póki co do przodu i współczuję paru moim kolegom, którzy nie mieli tyle szczęścia

Edduardo: Mój kumpel ze stacji w której kiedyś pracowałem reanimował swoją córeczkę po drgawkach gorączkowych (zatrzymała się), dzięki Bogu skutecznie... To jest kurwa stres!
« Ostatnia zmiana: 03 Sty, 2011, 10:55:44 wysłana przez Sinner »