Każdy wie czym jest Matrix.
Każdy wie czym jest Matrix.
Życiem... pozornością rzeczywistości w jakiej żyjemy ;)
Każdy wie czym jest Matrix.
Życiem... pozornością rzeczywistości w jakiej żyjemy ;)
To temat, który jak sie w niego zabardzo zagłebisz może wywołać choroby psychiczne :P No bo np jak spisz i Ci sie cos śni chodź to będzie mega irracjonalne to w snie myslisz że to naprawde. Jak sie obudzisz to wiesz że sen był tylko snem. Ale sniąc byłeś na 100% pewnien że to naprawdę. To rospatrując chwile obecną, w której piszę posta, jest ona snem czy rzeczywistością?? :P
Sporo dziwnych rzeczy wydarzyło się w moim Matriksie. Z takich ciekawszych, które zapadły mi w pamięci to kilka razy widziałem UFO (nie satelita, nie kosmita z fiutem na czole latający w spodku i zostawiający chemtrailsy czy inne gówno, itp.) - ostatnie było dość ciekawe, robiło wrażenie "organicznego" (jak ktoś chce mogę postarać się opisać :)). Rzecz jasna nie byłem pod wpływem żadnych dziwnych substancji. Oczywiście nie wykluczam że mogła być to halucynacja :)
Każdy wie czym jest Matrix.
Życiem... pozornością rzeczywistości w jakiej żyjemy ;)
To temat, który jak sie w niego zabardzo zagłebisz może wywołać choroby psychiczne :P No bo np jak spisz i Ci sie cos śni chodź to będzie mega irracjonalne to w snie myslisz że to naprawde. Jak sie obudzisz to wiesz że sen był tylko snem. Ale sniąc byłeś na 100% pewnien że to naprawdę. To rospatrując chwile obecną, w której piszę posta, jest ona snem czy rzeczywistością?? :P
Choroby psychiczne nie istnieją :) "choroby umysłowe można wyleczyć; że drastyczne ograniczenia ludzkich funkcji intelektualnych i emocjonalnych są spowodowane skostniałymi stanami umysłu, statycznie naznaczonymi i uwarunkowanymi obwodami nerwowymi, tworzącymi i podtrzymującymi sztuczne stany postrzeganej rzeczywistości."
20 lat temu miałem dziwny sen: stoję z jakimś wężem na górce wokół jakieś dziwne wysokie budynki (cuda, niewidy, wianki)
Kilka lat później: na terenie zakładu "X" stoję z wężem strażackim na hałdzie kory, która nieźle się fajczy i spokojnie gaszę, patrzę wokół i co? Kurwa gdzieś już to wcześniej widziałem :)
Albo deja-vu z wynikami totolotka.
ni stąd ni zowąd pomyślę o jakiejś osobie, a za chwilę albo ją spotykam albo widzę na ulicy/w autobusie/gdziekolwiek.
Lord - gdzie? kiedy? Mi chodzi właśnie o Wasz kontakt z "innym", uuu!...
i zajebista sprawa to LD, chciałbym się kiedyś nauczyć to kontrolować
(zgadnijcie co :D )Granie na gitarce? :classical:
Dzięki specjalnym technikom śniąca osoba może zorientować się, iż otaczająca ją rzeczywistość jest wyimaginowana. Towarzyszy temu zazwyczaj niezwykły szok (niegroźny), który przeważnie prowadzi do ocknienia się lub tzw. fałszywego przebudzenia.
Dawaj to empeczy też skosztujem :)
BTW. Zainteresowanych LD i OOB polecam Alistera Crowleya. ;)
BTW. Zainteresowanych LD i OOB polecam Alistera Crowleya. ;)
Po prostu, kurwa, świetnie.
Dawaj to empeczy też skosztujem :)
właśnie :P
BTW. Zainteresowanych LD i OOB polecam Alistera Crowleya. ;)
Po prostu, kurwa, świetnie.
ocb?
Dawaj to empeczy też skosztujem :)
właśnie :P
+3
Nie polecę nikomu czegoś złego.Men, myślałem że lubisz metal... ;)
Poważnie - to nikt tu się nie spina, normalnie gadka leci.
Poza tym nie słucham gówna, które ma satanistyczne przesłanie, co nie znaczy, że zaraz white metal. Normalnie, jak większość. Oglądałeś film "Metal - headbanger's journey"? Tam jest o tym.
Złe siły to fakt, ja tego nie mam w dupie, ja wiem, że tego trzeba unikać. Nie rozumiem, tak na logikę, ludzi czczących zło - spodziewają się za to nagrody??? Zło odpłaci Ci tylko złem. Jest taki film z Arnim "End of Days". Może to nie akademicki przykład, ale popkulturowy, a to czasem lepiej przemawia. Tam kobieta 20 lat służy "złemu", a kiedy ten zstępuje na ziemię i ona mu "podpada" - zabija ją na miejscu. Albo biblijnie - zło jest jak ryczący lew krążący wokół Ciebie - i tylko czeka, kiedy się odkryjesz. A ma na to całe Twoje życie. Albo znów popkuturowo (z tym "zapraszaniem złego domu" - to prawda - na to stawiam każdą kasę), cytowałem już na forum: "Akceptując estetykę zła, czynisz pierwszy krok do akceptacji zła jako takiego. Obrazy. Słowa. Melodie. Kształty." Jacek Dukaj, Czarne Oceany.
Nie wypada mówić mi z pozycji wieku, bo to chwyt poniżej pasa, ale Tolein - faktycznie też kiedyś siedziałem w różnych klimatach. Na szczęście, mam coś jakby anioła strusia: kiedy w życiu lekko próbowałem w niewłaściwą stronę - był kuksaniec, kiedy mocniej - pierdolnięcie w czapę było silniejsze. Taki życiowy GPS. Nie ustrzegłem się porażek, ale też nie pojechałem w naprawdę złe rzeczy. I tym sposobem płynnie wracam do tematu ;)
Złe to jest dopiero to, że ludzie sobie takie pierdoły wmawiają :P
...i może kiedyś uda się pogadać o tym, czym kończą się "przecież niewinne igraszki"... Nie polecę nikomu czegoś złego. Z założenia samego pojęcia polecania czegoś.
Śniło Ci się ostatnio coś na temat Martcha może?
Wuju, nie lubię ludzi, którzy twierdzą, że oni mają rację. I koniec.
Ale jeśli mi powiesz, że ja też mam patrzeć na życie tym samym spojrzeniem, to sory, ale powiem ci - pierdol się.
Mam tak, że określone przedmioty ewidentnie przynoszą mi pecha. Takie, które dostaję od kogoś, używane. Zaczynają się mniejsze/większe niepowodzenia, tu się coś zepsuje, tu nieplanowany wydatek, tu kłopoty ze zdrowiem, itd. Zacząłem już jakiś czas temu kojarzyć (w sumie nie wiem czemu), że w każdej takiej sytuacji była ze mną dana rzecz. Np. miałem taki sweter - brzmi głupio, ale zaraz, zaraz - że zawsze w nim coś mi się działo niedobrego. Najpierw drobnostki. W końcu parę lat temu doszło do tego, że założyłem go i parę minut późnej odciąłem sobie całkiem paznokieć. Kuuurwa, krew, szpital, szycie itd. Lekarz nie dawał żadnych szans, ale normalnie tak się zaparłem siłą woli, wizualizacje, mantry, itd :P, że jebaniec (paznokieć ;)) odrósł. Polazłem specjalnie do doktorka go pokazać (paznokieć ;)). "Wie pan, cuda się też w medycynie zdarzają...".
Miałem kiedyś też inny taki pechowy przedmiot, teraz nie pamiętam - w każdym razie ostatecznie skończyło się na tym, że miałem pierdolone dachowanie... Wygląda na to, że w rzeczach siedzi energia poprzednich właścicieli... (;))
Miałem kiedyś też inny taki pechowy przedmiot, teraz nie pamiętam - w każdym razie ostatecznie skończyło się na tym, że miałem pierdolone dachowanie... Wygląda na to, że w rzeczach siedzi energia poprzednich właścicieli... (;))A to nie przypadkiem ta kaseta Pantery podczas słuchania której ciągnik skasował mi auto i niemalże zabił? Wiesz, ta Power Metal co ją mi podarowałeś :)
Miałem kiedyś też inny taki pechowy przedmiot, teraz nie pamiętam - w każdym razie ostatecznie skończyło się na tym, że miałem pierdolone dachowanie... Wygląda na to, że w rzeczach siedzi energia poprzednich właścicieli... (;))A to nie przypadkiem ta kaseta Pantery podczas słuchania której ciągnik skasował mi auto i niemalże zabił? Wiesz, ta Power Metal co ją mi podarowałeś :)
Tadeo podobasz mi się w tej koszulce :love:
Druga sprawa to taka, że Lord napisał o tym jak nie może czytać we snach. Chodzi tu głównie o to, że ośrodki snu są zupełnie gdzie indziej w mózgu niż czytania. Możliwe jest pozorne czytanie, tzn. widzimy jakieś robaczki (litery) i po prostu wiemy co jest tam napisane. Jeżeli ktoś próbuje kontrolować swoje sny, proponuję zrobić doświadczenie: jeżeli przyśni się że coś czytamy, należy spróbować przeczytać jeszcze raz dany tekst.
A ostatnio: odwiedziła nas znajoma para. Funkcjonują na zasadzie love/hate. Mają ze sobą trójkę dzieci i to ich w zasadzie trzyma razem - i jest też wykorzystywane do przegięć pt. "skoro masz ze mną tyle dzieci, to Ci nasram na łeb, a Ty i tak nic nie zrobisz"... Też straszne. Targają ze sobą złe emocje, aurę, a może i coś więcej... Zdarza się, że po ich wizycie i my z Żonką się zdrowo popstrykamy. Tym razem (w miniony weekend) miała miejsce taka historia: piąta rano, robię w kuchni mleczko dla Szymonka. I w pewnym momencie poczułem, jakby ktoś przeszedł dosłownie za moimi plecami. Złapałem takiego stracha, że poszedłem do pokoju i pokazuję Żonie, że na całym ciele włosy stanęły mi dęba... Dziwne rzeczy się czasem dzieją!...
Jak ja Cię odwiedzę to dopiero będziesz miał stracha :D Ale zaraz, bijecie się? Wy zboczuchy :)
Jeszcze się nie lejemy, ale wiadomo - mamy krótki staż :DMi wystarczyło 5 lat "chodzenia" i 9 lat małżeństwa żeby się wylajtować :) Teraz mnie nic nie rusza
Jeszcze się nie lejemy, ale wiadomo - mamy krótki staż :DMi wystarczyło 5 lat "chodzenia" i 9 lat małżeństwa żeby się wylajtować :) Teraz mnie nic nie rusza
Na temat: Jakieś 10 lat temu sądziłem się z moją kuzynką i ptrzegrałem. Musiałem zapłacić jakieś 3k kosztów. Wkurwiłem się niemiłosiernie i powiedziałem sobie w duszy "cholera stracisz więcej niż ja". Niedługo po tym incydencie babę opuścił mąż (Niemiec) i straciła wszystko co miała :D Wiem jestem okropny :P
Kuźwa Bat zmień zawód, stań się wróżem Butmanem :)
Rozumiem aluzję... - mam wpaść teraz i Cię wydupcyć? :D
Zobaczyłeś go wcześniej, ale tylko podświadomość to zarejestrowała, a przez to pomyślałeś o nim. Chwilę potem zauważyłeś go na tyle dłużej, żeby zaczaić co się dzieję.
Całkiem normalne zjawisko ;)
A teraz kolejna pre-wigilijna bat-opowieść:
W zasięgu rączek małego Batmanka, Szymonia, leżała sobie Biblia. Szymonio nie mógł nie skorzystać z tej wyjątkowej okazji, chwycił ją za jedną stronę okładki i jął targać po mieszkaniu. Wysypały się z niej karteczki, na których moja Ania zapisywała sobie tak z 15 lat temu co ciekawsze odnośniki. Szymonio chwycił jedną z tych karteczek i ładnie mi przyniósł. Na karteczce stało: Łukasz 22, 31-32. "- Grzeeeeczny Szymonio" - Bacio pogłaskał synka i wsadził karteczkę do Biblii. Na drugi dzień - a było to wczoraj - Szymonio znów wyciąga tę karteczkę i przynosi tacie. Już mam ją odruchowo schować, kiedy pomyślałem - hmmm, ciekawe co to za cytat?... Szukam, a tam słowa zaczynające się od: "Szymonie, Szymonie..." :o
A, że jeden obraz mówi tyle co sto słów (choć użyłem 116 ;)) - zrobiłem na dowód dla Was fotkę:
Bardzo podoba mi się to co piszesz... Bardzo mocno rezonuje to z moim wewnętrznym poczuciem prawdy, w/g mnie to jest bardzo .
Magia chorego umysłu :D Masz szczęście Bacio, że to XXI wiek i schizofrenie są leczone, a człowiek funkcjonuje w społeczeństwie, a nie jak kiedyś stos, elektrowstrząsy, terapia szokowa :D
Magia chorego umysłu :D Masz szczęście Bacio, że to XXI wiek i schizofrenie są leczone, a człowiek funkcjonuje w społeczeństwie, a nie jak kiedyś stos, elektrowstrząsy, terapia szokowa :D
a propos chorego umysłu i społeczeństwa, proponuję lekturę Georg'a Orwell'a "1984"
tydzień temu nie chciało mi się ruszyć zadka, a dzisiaj z łóżka się nie mogłem zwlec
tydzień temu nie chciało mi się ruszyć zadka, a dzisiaj z łóżka się nie mogłem zwlec
Jeżeli to jest ta wasza "karma", to ja pierdole... od dzisiaj się nie ruszam z łóżka i czekam aż mnie ozłoci... ;)
znaczy się, Junia, chodzisz na jogę? ;)
miło po raz kolejny dostać coś na kształt dowodu, że nie tylko proch jest naszym przeznaczeniem.
Jest to główna i w zasadzie jedyna siła twórcza i napędowa wszelkich religii i systemów filozoficznych opierających się na czynnikach metafizycznych.
Cytujmiło po raz kolejny dostać coś na kształt dowodu, że nie tylko proch jest naszym przeznaczeniem.
Nie chciałbym tu siać defetyzmu, ale jakby to powiedział wujek Wallace: "We're very fucking far from dowód".
Zgadzam się: myśl, że w dowolnym momencie mogę "odłożyć łyżkę" przyprawia mnie o spory niepokój, by nie powiedzieć szaleństwo i bardzo chciałbym sobie ten fakt zracjonalizować, niestety nie potrafię.
Ale czy jest coś lepszego w zamian?
CytujAle czy jest coś lepszego w zamian?
Ja twierdzę, że nie ma i staram się tę poprzeczkę przeskoczyć. Różnie mi to wychodzi:) Twierdzę też, że masy w imię świętego spokoju tkwią w gigantycznym błędzie, co od kilku tysięcy lat odbija się wszystkim zajebistą czkawką.
Hmmm, ja tam raczej widzę szympansa z odbezpieczonym granatem. Wystarczy poczytać ostatnie doniesienia z Moskwy chociażby. No, nie wiem, nie wiem... Ale nie ma co piany bić, bo życie jest krótkie, ponure i generalnie bez sensu, więc może właśnie o to chodzi. Ja tam wierzę w entropię:)
Oczywiście, że to nie stricte dowód, coś bardziej jak przeprowadzanie dowodu w sensie matematycznym: skoro to -> to tamto, itd. ;)
Zgadzam się: myśl, że w dowolnym momencie mogę "odłożyć łyżkę" przyprawia mnie o spory niepokój, by nie powiedzieć szaleństwo i bardzo chciałbym sobie ten fakt zracjonalizować, niestety nie potrafię.
Ja tam wierzę w entropię:)
Wróbel no weź nie zaniżaj ;) Jakie doniesienia?? Wywal TV, nie czytaj gazet, to przestaniesz być programowany,
A ja w anty-entropię.
Junia, jak mówi Brzytwa Hanlona - nigdy nie przypisuj złej woli tego, co znacznie łatwiej wytłumaczyć jest ludzką głupotą.
;)
Wywal TV, nie czytaj gazet, to przestaniesz być programowany, podprogowo i Bóg jeden wie jak jeszcze, jeśli miałabym karmić się tą papką, którą serwują media, a która obraża inteligencję10-latka, to faktycznie, sznurek i na strych, najlepiej to od razu położyć się do łózka i czekać ...;)A ja niedawno zacząłem oglądać wiadomości, fakty i inne takie (pojawił się tv na stancji) i jakoś skutków manipulacji nie czuję. Jak inaczej dowiedzieć się o tym, co się wydarzyło na świecie? Niby to co u mnie się dzieje powinno być najważniejsze, ale to wiem - interesuje mnie jednak to co się ważnego dzieje poza tym.
A ja niedawno zacząłem oglądać wiadomości, fakty i inne takie (pojawił się tv na stancji) i jakoś skutków manipulacji nie czuję. Jak inaczej dowiedzieć się o tym, co się wydarzyło na świecie? Niby to co u mnie się dzieje powinno być najważniejsze, ale to wiem - interesuje mnie jednak to co się ważnego dzieje poza tym.
Remember: read between the lies :D
reklamy produktów dla kobiet, robią z kobiet kuchty i idiotki
Osobiście najbardziej lubię czytać z ust: wunderbar, unmoglich ;D
Nie ma tam coca-cola wunderbar, powtarza się tylko 2 razy - wonderbra oraz sometimes war.
Jest też dużo innych ciekawych motywów, jak np. arab w adasiach modlący się w stronę zachodu. ;)
I tak, wiemy co to jest wonderbra... ;)
przepraszam, już ucinam sobie język! i 19 palców!
to ja Wam chłopaki filmik na YT wrzucę, mówię po niemiecku, więc mogę powtarzać przez 10 min, wunderbar und unmöglich ;)
Po dwóch tygodniach moje ręce były czyściutkie i piękne. Nie śmiejcie się, to jest najprawdziwsza historia.
Po dwóch tygodniach moje ręce były czyściutkie i piękne. Nie śmiejcie się, to jest najprawdziwsza historia.
A tych 18-tu wizyt u "skórnego" w międzyczasie nie łączysz z tym jakoś? :D :D
Junia - powiem Tobie, że tam gdzie mieszkała moja babcia - była kobita, która rzucała uroki. OK, można powiedzieć, że człowiek na wieść o tym mógłby sugestią czy podświadomością sam sobie zaszkodzić, ale np. krówki czy koniki padały, jak właściciele podpadli tej babce...
Wiedźma kiedyś oznaczało osobę posiadającą wiedzę, dziś określa chyba czarownicę :D
Babcia ma specjalny numer co bedzie nabijalo kase jak ktos bedzie dzwonil, pozniej podzial 50:50 na Bat Babcie i Bat wnuka. :D
Ty mi udowodnij nieistnienie takich zjawisk
Fragment wykładu na temat pierwszeństwa świadomości, moim zdaniem interesujący, ale jak się nie podobał to piszcie posty ten ignorując.To co tam jedliście na obiadek?
to co, krótkie życie, łopatą w dupę i po wszystkim?
(http://img176.imageshack.us/img176/6347/1274092918639.jpg)http://dl.dropbox.com/u/6909832/odpowiedz.jpg
(http://img210.imageshack.us/img210/3819/1274090547124.jpg)
Sam kiedyś coś takiego przeżyłem
(zastanawia się po co wuj robi kółka dłonią)W zależności od regionu i tego gdzie dokładnie te kółka robi to może znaczyć wszystko, ja pamiętam dwa znaczenia:
Robi sztuczkę Jedi ;)nie ten region
w spoiler takie zdjęcia Wuju.. teraz nie będę mógł spać
Chodzi mi konkretnie o wyczuwanie złej energii miejsc, czy nawet całych regionów gdzie złe rzeczy się działy, takie uczucie jakby ktoś wpatrywał Ci się z paskudnym zamiarem w plecy, ogólne coś na kształt mdłości i ojezusmariauciekajm ystąd już.To dlatego się tak na mnie dziwnie patrzyłeś na prezentacji.
Ja tylko jedno pytanie: kto jeździ z biblią na wakacje?
Ja tylko jedno pytanie: kto jeździ z biblią na wakacje?
Wierzący ludzie. Ta akurat była na miejscu, jak w każdym amerykańskim pokoju hotelowym.
Wierzący ludzie.Czemu takie historie nigdy nie przytrafiają się niewierzącym?
Może się przytrafiają, ale oni w to nie wierzą?;D
Bo "niewierzący" nie jest w stanie uznać, że istnieje coś po za granicą jego percepcji i zrozumienia.Wierzący ludzie.Czemu takie historie nigdy nie przytrafiają się niewierzącym?
Sugerujesz, że żeby zobaczyć ducha trzeba pierw w niego uwierzyć?Bo "niewierzący" nie jest w stanie uznać, że istnieje coś po za granicą jego percepcji i zrozumienia.Wierzący ludzie.Czemu takie historie nigdy nie przytrafiają się niewierzącym?
No a wierzący ślepo wierzy bez cienia dowodu, że coś takiego istnieje.Bo "niewierzący" nie jest w stanie uznać, że istnieje coś po za granicą jego percepcji i zrozumienia.Wierzący ludzie.Czemu takie historie nigdy nie przytrafiają się niewierzącym?
Nie, bo nie znam materii. That's all my words, mate.Sugerujesz, że żeby zobaczyć ducha trzeba pierw w niego uwierzyć?Bo "niewierzący" nie jest w stanie uznać, że istnieje coś po za granicą jego percepcji i zrozumienia.Wierzący ludzie.Czemu takie historie nigdy nie przytrafiają się niewierzącym?
Twój wniosek jest błędny. Bo mylisz kwestie religijności z wiarą, ale to już na marginesie.No a wierzący ślepo wierzy bez cienia dowodu, że coś takiego istnieje.Bo "niewierzący" nie jest w stanie uznać, że istnieje coś po za granicą jego percepcji i zrozumienia.Wierzący ludzie.Czemu takie historie nigdy nie przytrafiają się niewierzącym?
Wierzący ludzie.Czemu takie historie nigdy nie przytrafiają się niewierzącym?
Archeologia, no ale:
- dziś obudziłem się totalnie rześki i wypoczęty. Ciemno. Patrzę kontrolnie na zegarek: 2.00 :headache:.
Poprzewalałem się do 4:30. W końcu zasnąłem i obudziłem się o 7:00. Totalnie zjebany ;).
1,5 tygodnia temu, w piątek, wracałem wieczorem ze 3miasta na jamę. Droga zabiera około 2,5h. W pewnym momencie zacząłem odczuwać totalną depersonalizację: miałem wrażenie, że samochód prowadzi ktoś inny, że tylko przyglądam się z pewnej odległości, a dodatkowo pole widzenia rozszerzyło mie się tak, że widziałem jednocześnie oba boczne słupki od drzwi (nie, nie siedziałem z tyłu... ;)). Nie wiem, czy to ze zmęczenia, napięcia psychicznego (finanse, dom, trudne warunki na drodze), ale: Jarek, trza chyba szukać zastępstwa ;)...
Oczywiście znajomi spakowali się i natychmiast wynieśli stamtąd. Zaznaczam - to są normalni, pracujący i mający rodzinę, młodzi ludzie. A dzieciaki raczej nie zatruły się miejscowym świeżym powietrzem i nie było to wzdęcie po oscypkach - więc pomyślcie, zanim ktoś napisze coś głupiego - jak to jest znaleźć się w takiej sytuacji naprawdę i jak to może siąść na banię, kiedy widzisz w takim stanie własne dzieci.Jest taka książka, nosi tytuł "Piękna Strona Zła", jak ktoś lubi tego typu historie, to można zerknąć. Raptem 90 stron... no "Antka" czytałem 10 x dłużej.
Jestem ateistą i takie sytuacje jak opisywane przez Was nigdy mnie nie spotykały i ogolnie bardzo sceptycznie do tego podchodzę, ale z dziwnych rzeczy które stale mnie spotykają to stosunek zwierzaków do mnie. Dla przykładu - 3 lata temu kupowaliśmy piesa i jeszcze przed jego urodzeniem wybraliśmy się do kobiety która miała hodowle tej rasy. Siedzimy kulturalnie przy stole i jedna z jej suk cały czas siedzi mi w nogach i domaga sie głaskania. Po dłużej chwili kobieta stwierdza, że nie wie co się dzieje bo to jej najstarsza psina, którą ma od maleńkości i nigdy wczesniej nie siadała przy żadnym gościu tylko zawsze przy niej. Idąc dalej tym samym tropem - odwiedzamy znajomych posiadających jebitnego psa, naprawdę wielkie bydle. Oni od razu uprzedzają, że psiak ma sceptyczny stosunek do obcych i żeby przypadkiem nie głaskać zanim sam nie podejdzie. Nie zdążyliśmy usiąść a psiak już się do mnie łasi, jak malutki szczeniaczek. Zarówno mojego ojca jak i moją matkę cały czas utrzymywał na bezpieczną odległość. Tak samo mój obecny psiak - kupowany przez nas w turku więc wybrany z zdjęć wykonanych przez hodowce chwile po urodzeniu. Przyjechaliśmy do gościa odebrać drania, i przy wejściu powiedział, że piesek jest odrobinę strachliwy i nie lubi obcych - usiedliśmy a ten drań od razu przylazł. Tego typu sytuacji mam na prawdę wiele, nigdy żadne zwierze mi nie zrobiło najmniejsze krzywdy i mało które nie przyłaziło do mnie samo a miałem kontakt z dużą ilością i osobników i gatunków. Z bardziej abstrakcyjnych przykładów idealny będzie mój były kameleon - jak ogólnie wiadomo gady nie do końca rozpoznają właściciela jak bardziej inteligentne ssaki więc nie jest to kwestia tego że to ja go karmiłem, a mój drań który pod kątem zachowań jest opisywany jako posrany zwierzak który boi się wszystkiego w momencie otwarcia drzwi terrarium przychodził i wpierdalał się na rękę.
Moze się nie myje a psy lubią gówniane zapachy :Dkurwa wydało się
Wczoraj miałem sen, w którym podczas wyprzedzania uderzyłem w tył ciężarówki.
Dziś w nocy przybiegł z krzykiem do nas do łóżka Szymonek, że miał straszmy sen. Rano pytam jaki: - Tato, mieliśmy wypadek, bo się zderzyliśmy z ciężarówką...
Czyżby to oznaczało, że...