Mam taką koszulę, którą ochrzciłem "koszulą singla".
A oto i ona:
Kupiłem ją w Szwajcarskim ciucholandzie za 16 zeta.
Bardzo fajna, z dobrych materiałów bo chyba ClockHouse'a czy innej znanej marki.
Nosiłem ją często w czasach, kiedy intensywnie szukałem sobie baby(Don't ask - Student Polibudy
) i ciągle gówno z tego wychodziło.
Jakiś czas po tym jak przestałem ją nosić(schowałem głęboko w szafie) nagle w najmniej oczekiwanym momencie(koncert muzyki chrześcijańskiej w pewnym zborze protestanckim
) spotkałem koleżankę z LO no i przerodziło się to w coś więcej.
Po czym rozpadło się zaraz po tym, jak znalazłem tę cholerną koszulę.
Całe lato ten element odzieży walał mi się gdzieś po domu(nie nosiłem jej na szczęście) i oczywiście cały ten czas nie trafiła mi się okazja na poznanie kogoś interesującego.
W pewnym momencie chyba jej się moc wyczerpała, bo poznałem taką jedną, byliśmy razem na kawie itd. i w ogóle zapowiadało się nieźle.
Potem wymyśliłem sobie, że raz założę moją "koszulę singla"(ale nie na spotkanie z nią - tak po prostu).
Co potem to się łatwo domyślić.
No do chuja.
=====================================================
A co do wiary i takich tam:
Jak ktoś mi mówi, że nie przepada za kościołem, to ja pytam: "Za którym konkretnie?"
Wyobraźcie sobie, że sporo z tych rzeczy, w które wierzą Katolicy, protestanci uważają za bzdury.
Dlatego lepiej nie wpuszczać ich do katolickiej świątyni, bo zachowują się tam gorzej niż wojujący ateiści.
Jeżeli miałbym się nawracać, to najpierw wypadałoby ustalić, na co konkretnie i w co miałbym dokładnie wierzyć, bo rozbieżności są straszne.