napisalem to co ponizej na pigmeja, wkleje i tutaj:
Wiec tak, przedewszystkim wymieniles tylko pare srodkow, a jest ich w pip, planet waves, ernie ball wonder wipes, dunlop (caly care system), gibson, fender (ich srodki robi producent znanych systemow do polerki samochodow) i tak...
Srodki czyszczace sa ok do wiekszosci wykonczen, poza naturalem, trzeba natomiast uwazac z zestawami do polerki (takimi jak krem z karakumby dunlopa i temu podobne) bo dzialaja na zasadzie scierania warstwy lakieru i do wykonczen ciekich, nitro sie zwyczajnie nie nadaja z wiadomych wzgledow...
Problem jest ze srodkami do konserwacji gitar nielakierowanych, PRONTO ZAWIERA SILIKON i zaciemnia drewno, wiec odpada. Do konserwacji gryfu nielakierowanego w niegdysiejszym moim setiusie (mahon), uzywalem wlasnie wspomnianego przez Ciebie fast freta, nie pasowal mi do pielegnacji podstrunicy natomiast, ale to kwestia indywidualna, tamta gitara miala podstrunice z hebanu i wydawalo mi sie wlasciwym by dawac jej maksymalne nawilzenie/natluszczenie (zestaw dunlopowski), niz cienka, szybko schnaca warstwe ochronna...
Do klonu juz niestety porazka. Aktualnie do konserwacji gryfu w music manie uzywam oleju ochronnego do drewna tekowego i egzotycznego starwax'a i do czyszczenia zmywacz wosku super mocny tej samej firmy... troche odbiegam w procesie czyszczenia/konserwacji z wskazan producenta, bo mialbym 4-6h wyjete z zyciorysu... nakladam zmywacz na welne stalowa 000 i czyszcze gryf ruchami okreznymi, przecieram recznikiem papierowym i jade jeszcze raz (uwaga na lakier, bo wata ma wlasciwosci scierne, male ale jednak, dlatego sie nie zgadzam, ze jest to dobry pomysl do polerki progow, mam lekkie zmatowienie na glowce gitary i lekkie rysy w okolicach cavity laczenia gryfu z korpusem, wiec ostroznie), nastepnie po osuszeniu recznikiem papierowym rozprowadzam cieka warstwe oleju, pozostawiam na 1-2min i usuwam czystym recznikiem papierowym i kolejnym robie polerke, caly proces powtarzam 4-5 razy i w zasadzie wystarcza na tydzien-dwa, fajna aksamitna powloka, gryf dobrze zakonserwowany! Eksperymentowalem tez z woskiem, ale jest bardziej upierdliwy w eksploatacji, wiecej sily i serca trzeba wlozyc zarowno w usuwanie tego syfu, jak i w polerke, poza tym trudno mi to wlasciwie zrobic najprawdopodobniej, bo masa tego zostaje mi na rekach podczas gry i sie lepi do wszystkiego, przegrywa z moja spocona lapa :/
Tyle jesli chodzi o trudne powierzchnie do konserwacji i czyszczenia.. na rynku jest masa specyfikow do pozostalych powierzchni, lacznie z hardwarem i zestawami do polerki progow, czyszczenia potkow i przelacznikow, wiec nie rozumiem stosowaczy polsrodkow w postaci oleju do dupy, bo wydatek rzedu 30zl raz na 1,5 roku to hui nie pieniadz..
hmmm... co tu jeszcze dodac..?
Szmatki! Nie uzywam tych dolaczonych do zestawow pielegnacji poniewaz sa male, kundla sie przy czyszczeniu strun (klaczki :/ ) lub jedno i drugie... poza tym po czyszczeniu podstrunnicy sa zazwyczaj do wyjebania, poniewaz wiekszosc producentow sprzetu dodatkowo barwi zarowno palisander jak i heban.. Uzywam szmatek z mikrofibry ktore kupuje w Obi - farilia Mikrofasel Glanz

zbieraja caly syf z tluszczu z korpusu na tyle skutecznie, ze srodki do czyszczenia sa juz tylko formalnoscia... nie uzywam srodkow do polerki wcale, poniewaz brak mi cierpliwosci, krem z karakumby, syfi wszystko, lacznie z pickapami i sam proces mnie zwyczajnie zniecheca w porownaniu do rezultatow...
Co do srodkow to do czyszczenia korpusu uzywam tych zoltych dunlopowskich, tyle ze malych, bez problemu buteleczka 1oz miesci sie nawet do najmniejszego case'a, do podstrunnicy zestawu 01 i 02 dunlopa, a do strun niebieskiego dunlopa...
Niebieski dunlop jest o tyle fajniejszy w porownaniu do np gibsonowskiego, ze po pierwsze nie cuchnie octem, a wrecz przeslicznie pachnie, poza tym nie wysusza wszystkiego co pod strunami, a wrecz dziala jako uzupelnienie 01/02 dunlopa, genialnie nawilza, z tym, ze stosowanie nalezy zaczac juz od polozenia strun, dziala bardziej na zasadzie 1. uaksamitnienia wrazen manualnych

2. i utrzymania w miare stalej swierzosci strun.
Gibsonowski srodek do strun (chyba zielona buteleczke, nie pamietam) kupilem jak mialem jeszcze Ibaneza LACS z hebanowa podstrunnica, po zastosowaniu strunki odzyskaly wszystko co stracily, ale heban na podstrunnicy wysechl na wiór!!! dlatego stosowany byl tylko raz. podkreslam, dunlopowski jest o tyle fajniejszy, ze za jednym razem zalatwiamy pare spraw, swist strun, utrzymujemy ich wzgledna swierzosc i nawilzamy podstrunice. Tylko niestety - SYSTEMATYCZNOSC