Mówię do kolegów 20-latków, że zaraz premiera nowych Starwarsów, pierwsze od dziesięciu lat, lektura obowiązkowa i w ogóle - i że idę na pierwszą premierę, zaraz minutę po północy, to jak, idziecie i w ogóle?!...
- Nah, może kiedy indzieeeej...
- Bla bla-bla, nie.
- a bo to tamto...
Itd., itp.
Dzwonię więc do kumpla 40-latka i mówię to samo, plus że (groza!) rano można być niewyspanym!... A ten bez wahania:
-
Trudno, trzeba się poświęcić, idziemy! No i kurde idziemy! Plakaty już też odebrane!
On trójkę dzieci wychował, to się niewyspania nie boi. I tak to młodym się nie chce, a starym owszem. Bo wiedzą, że życie nie jest z gumy, a dupsko czasem ruszyć warto, bo fajne wspomnienia się same nie nadymają.