Nailbomba polubilem do tego stopnia, ze mialem go w 2 gitarach z rzedu, w zasadzie Przemek i Artur napisali o nim wszystko, rzeczywiscie output zbalansowany bardzo sprytnie, PUP z kregu higainowych, ale bez przeginki, chrupal dynamicznie i to w nim cenilem najbardziej, siedzial z lipowym MM i Ibku LACS ktory stanowi logo tego portalu, nie pamietam z jakiego byl drewna, ale mahon to nie byl. W porownaniu do riffrafa brzmial ciemniej, ale w rifach siedzial dobrze. Riffraff ktorego przeuwielbiam, to zupelnie inny pikap, jasny, klikajacy, mial IMO duzo z singla, przy zachowaniu charakterystyki humba. W brzmieniu czystym uzywam duzo klejacych delayow i cieplych chorusow, bulkowe (jak to Arturek nazywa) pikapy zwyczajnie mi zawsze rozmywaly barwe, tu sie ladnie gitarka przebijala, zaznaczala akcenty, kazdy dotyk struny byl czytelny, to samo w solach, zdecydowanie wyrazniej (mimo zdecydowanie slabszego outputu) bylo slychac gitare, ponoc brzmienie ma sie w palcach
jesli tak jest to ten przetwornik pozwala je uslyszec, zamiast maskowac. Smieszny set w sumie, nekowy byl o wiele jasniejszy, ale dla mnie jest to set idealny. Dzis pewnie nie wzial bym nailbomba (zwlaszcza do gitary mahoniowej) moze przez to, ze raczej ide w strone jasniejszych przetwornikow w ogole, ale riffraff jest swietny, oczywiscie caly czas IMO.
Kolega napisze lepiej czego szuka, przewalilem troche setow tej firmy wiec mam pewne wyobrazenie, moze doradze. Teraz mam VH2 w moscie, ale to w 6, to sie nie wypowiadam