To i ja się przyłączę.
W wakacje dojszło do tego, że ważyłem mniej niż 60kg. Mam tylko 172 cm wzrostu, więc tragedii nie ma, ale czułem się i wyglądałem raczej fatalnie. Teraz ważę około 70kg i jest zdecydowanie lepiej. I korzystałem z części rzeczy tutaj już wspomnianych. Chodziło mi o nabranie masy, ale żeby nie poszło to w obwisły brzuch. Przede wszystkim dieta. Tutaj zacznę od ograniczenia i podkreślę jeszcze raz ograniczenia, a nie wyeliminowania pewnych grup produktów. Organizm ciągle potrzebuje tłuszczów prostych, złożonych, roślinnych, zwierzęcych, mięsa i wielu innych rzeczy. Problem jest taki, że zwyczajnie jemy przede wszystkim tłuszczy zwierzęcych za dużo oraz cukrów i to się nam odkłada w postaci tłuszczu. Tego nie chcemy. Ograniczyłem tym samym tłuszcze zwierzęce, ale uzupełniałem np. oliwą. Posiłków pełnych dziennie - 6: pierwsze śniadanie po przebudzeniu, drugie w pracy około 10tej, trzecie w pracy 13-14, obiad pierwszy zaraz po przyjściu z pracy, drugi obiad okolice 18tej, kolacja 20-21.
W tym czasie nie jadłem białego pieczywa, masła (ale nie jem go już dawno), tłustego mięsa, ziemniaków, sosów, majonezów i wielu innych produktów. Dieta moja opierała się na musli + jogurt owocowy (nie mogę mleka), kanapki: ciemne pieczywo + wędlina + ser + warzywa, tuńczyk, twaróg lekko osolony, serek wiejski itp., obiad mało urozmaicony: ryż + kurczak gotowany (różne części), ale wszystko dobrze przyprawione, więc nie musiałem się zmuszać + surówka, a czasami ryba jakaś nietłusta, fasola, gotowane warzywa zamiast ryżu. Raz w tygodniu, no dwa normalny domowy obiad. Podjadanie: różne owoce (z tego co wiem lepiej nie jeść winogron, bo dużo cukrów, ale jak tutaj odmówić
), owoce suszone, orzechy, ziarna itp.
Raczej mało urozmaicona dieta, ale trwała jakieś 2,5 miecha i pozwoliła mi nabrać ponad 10kg, teraz już mi trochę spadła waga, bo skończyłem z dietą.
Od czasu do czas ćwiczyłem. Rzadko, ale intensywnie. Myślę, że na początku przyszłego roku powtórzę motyw, ale w tym czasie poćwiczę jak należy, więc wstydu na basenie nie będzie
Ja pi... dawno tyle nie wysmarowałem