IMO ten Thor to takie średnie 6/10, ogólnie formą mocno nawiązuje do Strażników Galaktyki, którzy już w drugiej iteracji byli dla mnie ciężkostrawni, tutaj początek filmu był dla mnie zwyczajnie idiotyczny i nieśmieszny. No ile można. Wraz z rozwojem fabuły, coraz łatwiej było się jakoś wkręcić w ten klimat, ale mnóstwo gagów to reanimacja oklepanych schematów i przewidywalnych żartów. Interkontekstualnoś ć filmów Marvela zaczyna być już dla nich ciężarem i najwyższy czas, żeby zrobili w tym uniwersum coś lepszego niż kolejną tępą komedię dla mas. Takiego kolejnego Winter Solidera czy coś. Było kilka fajnych postaci pobocznych (współwięźniowie), kilka potencjalnie fajnych, jak np. rola Kate Blanchett (wyszła niesamowicie lateksowo-kiczowato, IMO lepiej by się sprawdziła w tej roli Eva Green albo w ogóle powinni jakoś inaczej skapitalizować jej potencjał aktorski), podobnie jedna z głównych bohaterek, Walkiria, wydawała się zupełnie nie pasować (sądzę, że to przede wszystkim kwestia aktorki, która wyszła zupełnie nieprzekonująca i pozbawiona charyzmy oraz wymaganego dla swojej postaci dystansu). Postmodernizm Marvelowski już powoli zjada własny ogon i nowy reżyser tego nie naprawił.
