Z ostatniego czasu. Począwszy od najgorszego:
KRÓLEWNA ŚNIEŻKA I ŁOWCA - właściwie da się ten film streścić w jednym zdaniu:
Nie wolno nakręcić baśni / fantasy w 100% na serio, bo wychodzi chujnia. Może to być delikatny pastisz, może być otwarta parodia, może chociaż być jakaś postać z jajem żeby nieco równoważyła powagę. Tu nie ma nic. Jest patos, patos, patosowa szmira, patos, szmira. Jest biały rumak z rozwianą grzywą po chyba 15 minutach filmu, potem biały jeleń na rykowisku (czemu nie jednorożec?
), i wszystkie inne możliwie szmirowate baśniowe elementy.
O Charlize nie mówię bo jakoś nigdy nie byłem specjalnym jej fanem, zostawiam to koneserom. Chociaż gra dość histerycznie, czego nie lubię. Za to Kristen-BellaSwanZeZmierzchu cały film idzie na trzech minach: 1) zaraz będę miała okres, 2) mam okres, 3) mam okres i właśnie ostro wzięłam do dzioba
Teraz:
KRÓLEWNA ŚNIEŻKA (oryginalnie MIRROR MIRROR
)
Właściwie nic poza bajeczką, a szkoda. Można było wycisnąć z tego zdecydowanie więcej (chociaż kilka scen jest mega, np. scena upiększania Julii Roberts przed balem
) ale i tak jak na aktorską bajkę nie jest źle. Jak ktoś ma dzieci, będą zadowolone z bajki, a my się uśmiechniemy parę razy na różnych pastiszach. Plus Lily Collins
A na koniec:
MROCZNE CIENIE - jednym słowem: warto!
Ciągle czytam artykuły że to słaby film, że to takie "best of Butron&Depp" itp. ale powiem tyle: film jest bez porównania lepszy od ich ostatnich filmów jak "Wonki" i treściowo (bo wizualnie to inna kategoria) od "Alicji". "SweeneyaTodda" nie oglądałem to się nie wypowiadam.
Dla mnie taki film ma bawić, i dosłownie i gdzieś w drugim-trzecim tle, a nie być wysmakowanym kinem moralnego niepokoju
. Na podanych wprost żartach i dowcipach śmiali się wszyscy, od starszych po gimnazjalistki (albo i jeszcze młodsze?), a ci do wiedzą o co kaman w latach 70tych, mieli jeszcze sporo innej zabawy - np. złom którym jeździ służący to klasyczny Chevy BelAir, Alice Cooper wygląda tak samo źle dzisiaj jak 40 lat temu
a w trakcie rozmowy o urojeniach, nieprzystosowaniu do świata itp, w tle - baaardzo cicho, sam chwilę musiałem tego szukać - puszczony jest... "Paranoid" Sabbathów. W ogóle muzyka w tym filmie to dodatkowy powód do uśmiechu, podobnie jak dekoracje czy fryzury w ówczesnym stylu. ME GUSTA
Plus ruda Bohnam-Carter, posągowa Green, Pfeiffer której zmarszczki jakoś nie oszpecają, czy wielkooka nowa twarz w postaci Belli Heathcote.
Plus chyba dowcip filmu - jeśli myślicie że to:
jest znak McDonaldsa, to się grubo mylicie