Skopię Wam tyłki moim kung-fu!
edzia: Wzięło mnie na przemyślenia. Może to oznaczać, że niechybnie umrę. Jest to prawda, tylko kwestia względności tego "niechybnie"...
Tak się oparłem wczora z wieczora o ścianę, łapy w kieszeniach - i lookałem na popisy Szymonia. To pukał drewnianą łychą w garnki ("Szymonio gotuje"), to wytrzeszczał ten swój zabójczy uśmiech, aż się zginał w kolankach, popisywał się ile wlezie - widział, że patrzę.
Mamy coś ulubionego, coś jest naszą pasją, czemuś oddajemy się bez reszty. Jest patriotyzm, miłość do rodzeństwa, rodziców. Do kobiet. Choć niektórzy się aż tak nie ograniczają, oczywiście
Ale miłość do kobiety to naprawdę całkiem co innego jak miłość do własnego dzieciaka. To jest po prostu całkiem inna póła...