Moja szanowna promotor, która co chwilę pierdoli mi o małej ilości czasu do złożenia pracy jednocześnie olewając wszstkie jebane poprawki, które jej wysyłam. Pierdole ten doktorat jak tak ma to wyglądać, od czerwca z 40str sprawdziła mi łaskawie 10, z czego największy przypierdol poszedł na to jak miałem sformatowane tabelki...
No żesz kurwa ja pierdole
Czyli chuja się zna i nawet nie czytała. Miałem to samo z jednym z zawodu dyrektorem. Wyczułem go tak, że nic nie poprawiłem w dokumentacji, bo kutas pisać nie umi tylko zostawia jakieś szlaczki runami aptekarza i dałem do sprawdzenia to samo. I co? Oczywiście przypierdol ale w zupełnie innych miejscach.
I tak trzy razy. Zostawiłem robotę do ostatecznie ostatecznego terminu, dzień, dwa i zwaliłem mu całą makulaturę na biurko. No i nagle pykło, wszystko cacy, gratulacje, uścisk dłoni prezesa, kwiaty, szampańskoje igristoje itp, itd.