No więc trochę bardziej na chłodno. Po pierwsze do wiesła dodali chyba z 5 kluczy imbusowych, ale żaden nie pasował do blokady strun na siodełku:-). Na szybko zaopatrzyłem się w komplet śrubokrętów precyzyjnych do tych małych śrubeczek w Kahrerze i po pół dnia walki wymieniłem struny na swój stały set 11-52 i strój D. Fabryczne to jakieś końskie włosy które przy D wisiały jak sznurki do suszenia prania. Odkręcenie śruby blokującej mostek za pomocą zwykłego imbusa to droga przez mękę ponieważ nie da się wykonać pełnego obrotu bo korpus gitary na to nie pozwala. Trzeba będzie zakupić imbuso-śrubokręt o długości przynajmniej 15cm. Sama regulacja całości jest bardzo przyjemna jak się już wie co do czego. Regulować można wszystko we wszystkie strony, każdą strunę indywidualnie. Fajna jest możliwość ustawienia odległości pomiędzy strunami. Mikrostroiki mogłyby chodzić lżej, zwłaszcza, że nie mają takiego grzybka zwiększającego średnicę pokrętła jak we floydzie. Wajchowanie bardzo płynne. Lekko chodzi, duży zakres działania. Nie jestem ekspertem od ruchomych mostów więc poszarpałem wajchę z godzinkę a potem most został zablokowany i tak zostanie przynajmniej przez jakiś czas. Jakościowo całość nie jest najgorsza w zasadzie jakieś tam malutkie niedoróbki można znaleźć na bindingu gryfu. Nie jest to gitara idealna pod tym względem ale wszystko w granicach przyzwoitości. Jaka jest jej największa zaleta? Gryf. 41mm extra thin U. Gryfik wręcz mikroskopijny, węższy niż w standardowym M. Na moje bidne łapki które nie są w stanie objąć porządnie fujary przy masturbacji to jak ponowne narodziny. Do tego jeszcze na moście ustawiłem sobie rozstaw całości tak, że struny nie idą przy samych krawędziach wiec ogarnięcie całości nie jest już problemem. Przesiadka bezpośrednio z Schectera jeszcze bardziej uwidacznia różnicę. Hebanik na podstrunnicy piękny, gładziutki. Markery dla mnie wypas. Do fajnego gryfu dokomponowuje się korpus flat top z niskoprofilowym Kahlerem (choć nie tak niskim jak floyd), który pozwala na osiąganie kosmicznych prędkości w kostkowaniu. Tam gdzie na rzeźbionym Shecterze z wysokim mostkiem TOM łokieć płonął na JH-600 to zaledwie jakieś 70% możliwości. Dla mnie jako Slayero-Kreatora to szczególnie ważne. Co do brzmienia, to póki co wypróbowałem jedynie na POD Farmie. Wyraziste, bez żadnego brumienia przy puszczonych strunach. EMG dają jakby nieco mniejszy sygnał niż Hellfire zamontowane w Shecterze, ale nie słychać tego tylko widać na wskaźniku sygnału wejściowego w POD Farmie. Wyraźnych różnic brzmieniowych pomiędzy olchą a mahoniem nie wyczułem. Ale wiadomo, że POD Farmowi w zasadzie wszystko jedno co się do niego podłączy. Spróbuje ponagrywać jakieś próbki na tych samych ustawieniach może wtedy. Prawdziwa próba brzmienia jutro na próbie na piecu.