Ostatnio spotkałem się z dosyć nieprzyjemną sprawą u lutnika. Otóż pojawił mi się drobny brzęczyk na dwóch progach, co lekko mnie irytowało. Nie chciałem uciekać się do podniesienia akcji strun, bo jestem (niestety) zwolennikiem strun bardzo blisko gryfu. Po szybkich badaniach za pomocą profesjonalnych przyrządów lutniczych (połamanej plastikowej ekierki
) okazało się, że problem polega na różnej wysokości progów w okolicach brzęczenia. Dodam w tym miejscu, że progi nie są zdecydowanie zdarte ani płaskie.
Podczas wizyty u lutnika wyszło na jaw, że owszem, problem z tymi progami istnieje, ale jest tylko częścią prawdziwego, dużego problemu. Mianowicie okazało się, że pięć ostatnich progów (najwyższych) jest nabite w taki sposób, że wznoszą się one zamiast opadać w kierunku korpusu. Ustawienie krzywizny ani nic innego nie będzie w stanie pomóc, jeśli chcę mieć bardzo niską akcję. Lekarstwem na to ma być wyrwanie tych progów, zabranie fragmentu podstrunnicy, osadzenie ich z powrotem w tych otworach, tym razem niżej. Następnie zeszlifowanie całości, wyrównanie poziomów i zaokrąglenie wszystkich progów. Dodam w tym miejscu, że szlifowanie ich, zamiast wyciągania, podobno nie wchodzi w grę, bo nic z tych progów by już nie zostało.
Gitara koniec końców została ustawiona do wyższej akcji (7 struna strojona do A o grubości 60 jest na wysokości 3 mm nad 12 progiem) co osobiście dość średnio mi odpowiada. Akcja przed wizytą była na poziomie 1,6-2,0 mm i brzęczenie pojawiało się tylko i wyłącznie w tych dwóch feralnych pozycjach (VI i VIII).
Perspektywa rwania progów lekko mnie przeraża ale obecna akcja też nie jest spełnieniem moich marzeń. Lutnik powiedział, że jeszcze by tego nie robił i poczekał z rok. Koszt takiej operacji też nie jest jakiś tragiczny, bo ma być to 170 zł za całość.
Gitara to Ibanez RG1527Z, lutnik to krakowski Hathor. Jeżeli ktoś dobrnął do tego miejsca mojej opowieści, to bardzo liczę na konstruktywne wypowiedzi. Co z tym fantem zrobić i czy są inne metody?