Autor Wątek: Co was w życiu smuci?  (Przeczytany 210424 razy)

Offline lwronk

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 428
  • Who said you need to buy a guitar?
    • Avernus Guitars
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #425 15 Gru, 2014, 22:06:13 »
idąc dalej, będzie musiał kupić napęd na USB ;)
Zazwyczaj nie trzeba kompa rozkręcać, ino jedną śrubkę, która blokuje napęd :P

Prędzej wstawić wymontowany w zewnętrzną kieszeń. Z tą jedną śrubką, to bym nie powiedział. Podałem mu jedynie alternatywne rozwiązanie, które sam przetestowałem. zrobi, jak będzie chciał ;)

Orange

  • Gość
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #426 15 Gru, 2014, 22:07:37 »
Ssd w laptop, na nim system. Hdd w miejsce napędu. W ciągu ostatniego roku nie użyłem go ani raz. Dzisiaj wsadzilem mu chyba z 10 płyt. Nie widział ani jednej- znaczy niedziala. Napęd chce kupić na usb. Będzie mi potrzebny, bo plik z recovery mam na płytkach... Głównie moje pytanie  dotyczyło tego czy ktoś próbował wsadzić obraz dysku( bo tak rozumiem to recovery) z dużego na mniejszy dysk. Cały czas mi biega o to, czy się coś nie wzburzy. Dlatego chce hdd całkiem wypiac. W razie w mam jako tako działający system na nim. Potem chce go przewalcowac i zrobić z niego magazyn. A w przyszłości zamienić na 1 tb.

Offline wuj Bat

  • Pr0
  • Wiadomości: 8 834
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #427 15 Gru, 2014, 22:50:09 »
To rozumiem, myślałem że jest jeszcze coś.
Kierunek, w jakim Wacek zmierza jest wystarczająco smutny. Myślę, że brat by tak nie chciał.
Paczki z głów!

Offline commelina

  • jestę skervesenę
  • Pr0
  • Wiadomości: 3 375
  • ...grałbym EVER
    • Skervesen
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #428 16 Gru, 2014, 10:15:23 »
To rozumiem, myślałem że jest jeszcze coś.

A to nie wystarczy ?

Offline Pronounce

  • Pr0
  • Wiadomości: 672
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #429 16 Gru, 2014, 19:39:49 »
Wystarczy niestety jak najbardziej.

Offline lupus

  • Pr0
  • Wiadomości: 908
  • nadużywam delaya i reverbu
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #430 20 Gru, 2014, 11:44:51 »
Że w RnR znalazłem Schectera KM7, zachwycony wziąłem do łap by ograć i... switch nie styka, nie można pograć na mostkowym przetworniku :(

Offline Stivo2005

  • Pr0
  • Wiadomości: 2 507
  • Fanboy ENGL'a :D
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #431 20 Gru, 2014, 12:10:18 »
Że w RnR znalazłem Schectera KM7, zachwycony wziąłem do łap by ograć i... switch nie styka, nie można pograć na mostkowym przetworniku :(

Tak by wystarczyło :D To mnie zawsze ciekawi, jak to jest, że tyle wioseł/wzmaków itp w muzycznych jest pouszkadzanych. Nie chodzi tylko o low-endy, ale też o np. KM-7 który przecież tani nie jest, sam kiedyś miałem okazję ogrywać PRS'y Custom 22 i 24, to było moje pierwsze spotkanie na żywo z tą marką i co? Guwno. Jeden był kompletnie rozregulowany, przez co wrażenia z grania były jak na Sounder'ze, a drugi miał coś nie teges z elektroniką i po prostu brzmiał z dupy. Cena na wiosłach prawie 13kPLN... no bardzo wtedy się zawiodłem. Inny przykład jak kumpel kupił Bugera 333, najpierw przez pół roku stała z utlenioną jedną bańką na końcówce, a potem zrobili promo chyba -400PLN i tak ją kupił, dalej z walniętą bańką.
Bynajmniej to nie przynajmniej!

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #432 20 Gru, 2014, 12:39:39 »
Jakby pracowników sklepów muzycznych cokolwiek obchodził stan sprzętu który sprzedają :P

Może być zakurzony tak że aż się lepi, może mieć zardzewiałe, kilkunastoletnie struny, może mieć akcję jak w Defila, może mieć "zimne luty" w elektronice i w ogóle nie grać - wszystko autentyki, każdy wie o co chodzi kto choć raz był w muzycznym. Ale to nieważne, pan sprzedawca jest zbyt zajęty puszczaniem piardów (zwykle w połączeniu z siedzeniem na fejsie) żeby to ogarnąć. Za to jak ty chcesz ograć gitarę, to NIE, bo zepsujesz :headache: :D
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.

Offline Stivo2005

  • Pr0
  • Wiadomości: 2 507
  • Fanboy ENGL'a :D
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #433 20 Gru, 2014, 12:54:12 »
No, niestety to prawda. Dziwne tylko, że nie kumają tego, że proste (mam nadzieję, że proste dla pracownika sklepu muzycznego) zabiegi jak poprawna regulacja gitary wpływają na całość postrzegania jej jako instrumentu. Tym bardziej, że wiosło dobrze ustawione, gra na miarę swoich możliwości, a czasem instrument z przedziału 1-1.5kPLN kiedy jest dobrze ustawiony, może grać lepiej niż dowolny inny dużo droższy, ale nie wyregulowany, takie moje zdanie.
Bynajmniej to nie przynajmniej!

Offline lupus

  • Pr0
  • Wiadomości: 908
  • nadużywam delaya i reverbu
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #434 20 Gru, 2014, 14:01:01 »
Po prostu dawno Yony nie był w sklepie i nie sprawdzał stanu technicznego Schecterów, to i jakość spadła pod nieobecność ;D

Offline g-zs

  • Pr0
  • Wiadomości: 4 305
  • got beagle?
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #435 20 Gru, 2014, 14:22:47 »
No, niestety to prawda. Dziwne tylko, że nie kumają tego, że proste (mam nadzieję, że proste dla pracownika sklepu muzycznego) zabiegi jak poprawna regulacja gitary wpływają na całość postrzegania jej jako instrumentu. Tym bardziej, że wiosło dobrze ustawione, gra na miarę swoich możliwości, a czasem instrument z przedziału 1-1.5kPLN kiedy jest dobrze ustawiony, może grać lepiej niż dowolny inny dużo droższy, ale nie wyregulowany, takie moje zdanie.

Niestety z doświadczenia mogę powiedzieć, że nawet jeśli pracownikowi zależy, to jego przełożonemu to wisi. Dawniej jak pracowałem w muzycznym, to miesiąc mi zajęło wyregulowanie i wyczyszczenie wszystkich wioseł (byłem jedyny z ówczesnej obsługi, który umiał wyregulować flojda). Oczywiście jak przejechałem wszystkie wiosła, to po miesiacu trzeba było zacząć od początku, co przełożonemu się nie podobało. Nie umiał zrozumieć, że wyregulowane i czyste wiosło to zupełnie inne postrzeganie instrumentu. Ale to był basista, więc czego ja się w sumie spodziewałem :D
B ( o ) ( o ) B S

Offline kguitark

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 78
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #436 20 Gru, 2014, 14:24:18 »
No, niestety to prawda. Dziwne tylko, że nie kumają tego, że proste (mam nadzieję, że proste dla pracownika sklepu muzycznego) zabiegi jak poprawna regulacja gitary wpływają na całość postrzegania jej jako instrumentu. Tym bardziej, że wiosło dobrze ustawione, gra na miarę swoich możliwości, a czasem instrument z przedziału 1-1.5kPLN kiedy jest dobrze ustawiony, może grać lepiej niż dowolny inny dużo droższy, ale nie wyregulowany, takie moje zdanie.

Nie kumują i często to dla nich nie jest proste, ze względu na proces rekrutacji. Tego typu placówki rzadko zainteresowane są wiedzą techniczną delikwenta, tylko doświadczeniem w handlu. A raczej w "handlu", bo już widziałem w swoim życiu takie kwiatki jak zatrudnienie na stanowisku doradcy klienta człowieka, który połowę swojego dotychczasowego życia przesiedział w Media Markt na dziale z płytami i to go wiąże z muzyką, jak widać na tyle, by dział HR przepuścił go do pracy. Zero jakiejkolwiek wiedzy z jakiegokolwiek zakresu - ale już pierwszego dnia polecał gitarki, nie mając pojęcia co ma w ręce. A i wiedza handlowa uboga, bo nie ma pojęcia kto czego jest dystrybutorem, jak negocjować ceny, robić zamówienia itd. Słowem - rzadko trafisz na rzetelnego człowieka.
A nawet jeśli takowy się trafi, to w napływie dostaw, klientów typu milion pytań o gitarę za 200zł, koniecznością posprzątania, podłączenia, przeniesienia, spakowania - nie ma czasu usiąść i wyregulować gitary za 5k, nie mówiąc o pograniu na niej żeby nabrać wiedzy. Chyba, że zostanie po godzinach. Statystycznie też tego typu sprzęt sprzedaje się dużo rzadziej, bardziej opłaca się zadbać o czystość Squierków za 1000zł niż Fendera za 10k, bo tych Squierów sprzedasz nawet 3-4 dziennie, a Fender za 10k będzie wisiał na haku czasami i kilka lat (nie grany, wystawiony często na niekorzystną wilgoć powietrza i temperaturę itd...).
Piszę z własnego doświadczenia - niejednokrotnie podawałem klientowi gitarę, co do której wiedziałem, że nie nadaje się do sprzedaży. Nie dlatego, że nie chciałem jej wyregulować, tylko dlatego, że nie miałem czasu, bo dla kierownika ważniejsze było, żeby pudła na (zalewanym przez wodę swoją drogą:D) magazynie były ładnie poukładane.

Offline Stivo2005

  • Pr0
  • Wiadomości: 2 507
  • Fanboy ENGL'a :D
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #437 20 Gru, 2014, 14:44:25 »
Ale to był basista, więc czego ja się w sumie spodziewałem :D

Od tego trzeba było zacząć, cały wątek stałby się czytelniejszy ;)

Oczywiście rozumiem o co Wam chodzi, niestety to jest smutne :( mam też wrażenie, i mogę to powiedzieć po swoich doświadczeniach na przestrzeni lat. Gitary które kupowałem, wiadomo coraz "lepsze", a właściwie droższe, wydawały się prześcigać swoich poprzedników, często to było jednak złudzenie. Bo np. sprzedawałem wiosło nie potrafiąc jeszcze o nie prawidłowo zadbać, kupowałem nowe, wyregulowane i zadbane przez poprzedniego właściciela, i było "Wow!". Teraz patrzać przez pryzmat czasu, i czasem sięgając po instrumenty na których kiedyś grałem, regulując je i następnie grając na nich, widzę, jak bardzo to było subiektywne. Czasem wręcz widzę, jakie błędy robiłem (np. sprzedaż Ibanez'a RG170DX, by kupić B.C. Rich'a Warlock Bronze Black Widow, gdzie pierwsze wiosło było lepsze, ale przez dobrą regulację i ogólne "Wow!" sprzedałem by kupić to drugie), sugerując się nie tym co trzeba. Oczywiście, nie twierdzę, że każde wiosło po regulacji potrafi zabrzmieć, bo są takie jak np. OLP Axis, którego Puff miał, które w mojej opinii grało guwnem, ale często wiosło z niby dolnej półki, jak włożyć w nie trochę serca to potrafi kurwić, np. mój RG7321 ;)
Bynajmniej to nie przynajmniej!

Offline Aremenius

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 397
  • HUE
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #438 20 Gru, 2014, 16:17:59 »
Byłem w Gdańsku, dostałem info że w RnR jest KM-7 we środę wieczorem, we czwartek pojechała z samego rana do Bydgoszczy kurwa jego mać -.- Ale zaskoczyło mnie jak pozytywnie potrafią zaskoczyć prototypy nieprawdaż @wuj Bat ? :)

Offline Dmaligator

  • Pr0
  • Wiadomości: 884
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #439 20 Gru, 2014, 19:15:31 »
Ja razu pewnego chciałem se pomacać fenderka hamerykanskiego takiego za parę tysiaków euro (oczywiście lewy, rzadkość) wogule nie grał coś miał zepsute i nie banglał. Poszedłem do drugiego sklepu pomacać gibola z górnej półki, gościu reklamował, sie na gadał ze jaki to super sprzęcik. Sie okazało ze potki trza kręcić w droga stronę a strunki były tak zardzewiałe ze musiałem odrdzewiaczem rdze usuwać z palców.
Nie dotykaj bo w ryj!
Pozdrawiam.

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #440 22 Gru, 2014, 06:31:42 »
Cytuj
jak widać na tyle, by dział HR przepuścił go do pracy

Sam sobie odpowiedziałeś ;) Dział HR - najgłupszy, najbardziej bezproduktywny i w gruncie rzeczy nikomu (poza pracującym tam pickom) niepotrzebny dział jaki istnieje. To, co kiedyś robiła (nawet w dużych firmach ) kadrowa, we współpracy z sekretarką szefa i księgową, rozrosło się do nowotworu skupiającego durne pindy, które samodzielnie są za głupie żeby zostać nawet tą sekretarką. Żona Moja pracowała kiedyś pod HRem dobre pół roku, mózg rozjebany :D

A wracając do tematu handlowca - dobra, to że ktoś sprzedaje gitary / pralki / komputery / dilda / łotewer nie mając o tym pojęcia to chyba jakaś dziwna norma w naszych sklepach :P Sam z takimi robiłem - chuja wie, chuja się zna ale "ma gadane".
Ale co jeśli w muzycznym pracują muzycy, a instrumenty tam wiszące nadal nie są choćby nastrojone? Taki sztandarowy przykład Zbyszka z Malko w Częstochowie, człowiek-legenda ;D - parę osób z forum go kojarzy. Chyba najbardziej antypatyczny sprzedawca jakiego miałem "przyjemność" poznać - chuja go obchodziłeś jako klient, chuja go obchodził stan tego co sprzedawał, chuja go obchodziła promocja towaru. A czas miał, oj miał, umiejętności instrumentalne zresztą też i to nie małe, kilka razy bylem świadkiem. Na takich nic nie poradzisz.
A potem pierdzielenie że "alegro i nimce niszczom chandel" - Malko zdechło (kurwa jak można było zarżnąć taką firmę?), Riff trzyma się tylko dlatego że to sieciówka bo nic tam nie ma :P a RnR teraz to też już nie RnR w rok-dwa po otwarciu. Ale to w zasadzie nie mój problem :P
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.

Offline kguitark

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 78
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #441 22 Gru, 2014, 09:21:05 »
Cytuj
jak widać na tyle, by dział HR przepuścił go do pracy

Sam sobie odpowiedziałeś ;) Dział HR - najgłupszy, najbardziej bezproduktywny i w gruncie rzeczy nikomu (poza pracującym tam pickom) niepotrzebny dział jaki istnieje. To, co kiedyś robiła (nawet w dużych firmach ) kadrowa, we współpracy z sekretarką szefa i księgową, rozrosło się do nowotworu skupiającego durne pindy, które samodzielnie są za głupie żeby zostać nawet tą sekretarką. Żona Moja pracowała kiedyś pod HRem dobre pół roku, mózg rozjebany :D

A wracając do tematu handlowca - dobra, to że ktoś sprzedaje gitary / pralki / komputery / dilda / łotewer nie mając o tym pojęcia to chyba jakaś dziwna norma w naszych sklepach :P Sam z takimi robiłem - chuja wie, chuja się zna ale "ma gadane".
Ale co jeśli w muzycznym pracują muzycy, a instrumenty tam wiszące nadal nie są choćby nastrojone? Taki sztandarowy przykład Zbyszka z Malko w Częstochowie, człowiek-legenda ;D - parę osób z forum go kojarzy. Chyba najbardziej antypatyczny sprzedawca jakiego miałem "przyjemność" poznać - chuja go obchodziłeś jako klient, chuja go obchodził stan tego co sprzedawał, chuja go obchodziła promocja towaru. A czas miał, oj miał, umiejętności instrumentalne zresztą też i to nie małe, kilka razy bylem świadkiem. Na takich nic nie poradzisz.
A potem pierdzielenie że "alegro i nimce niszczom chandel" - Malko zdechło (kurwa jak można było zarżnąć taką firmę?), Riff trzyma się tylko dlatego że to sieciówka bo nic tam nie ma :P a RnR teraz to też już nie RnR w rok-dwa po otwarciu. Ale to w zasadzie nie mój problem :P
Obsługa klienta w tym momencie jest kluczowa w sprzedaży bezpośredniej i na przykładzie Malko widać, że to podejście jest słuszne. Zbyszek to ten taki czarny cap z bródką, czy jeszcze ktoś inny? Wszyscy moi znajomi jak jeden mąż powtarzali, że po prostu boją się tam chodzić i tutaj węszyłbym powodu upadku firmy. Mieli czas, mieli możliwości.
Riff to przedsiębiorstwo pochodne od spółki ZIBI, czyli handlu zegarkami Casio (stąd też taki nacisk na sprzedaż właśnie tej marki w tych placówkach). Genialny przykład na to, co się dzieje gdy za handel instrumentami biorą się ludzie, którzy nie mają pojęcia o branży i jest im wszystko jedno, czy sprzedają ketchup Kotlin czy Gibsony. Swojego czasu zatrudniono tam osobę, która miała zajmować się zamówieniami - chodziła w ramach szkolenia po salonach w Polsce pytając o różnicę między klasykiem a akustykiem, co to jest ten flojd, stała przed gablotami z efektami gitarowymi z wyciągniętm paluchem mówiąc "to fantastyczne!" itd. I ów Pani teraz zamawia od dystrybutorów cały towar, który leży na półkach w Polsce. C**j tam, że na podstawie jpegów. Statystyka i badanie rynku - nie opłaca się zamawiać tego i tego, zamówmy kolejny raz partię gitar za 500zł. Żeby było śmieszniej - z punktu widzenia handlowego jest to podejście słuszne, towar szybko rotuje, co z tego, że konkurencja wykupiła pełny pakiet Fendera i można u nich pomacać Deluxy - to i tak się nie sprzedaje, a na jednej takiej gitarze niejednokrotnie zarobisz mniej, niż na Squierach czy innych pierdołach, które lecą w ilościach totalnie hurtowych. Dlatego w Riffie "nic nie ma" - nie  nie, tam jest wszystko. Wszystko to, co pozwala tej firmie zarabiać. Oni nie muszą sprzedawać instrumentów. Oni mają robić $. I robią. Bez złudzenia romantyzmu sklepu muzycznego. Co więcej - sam jako doradca klienta szybko pozbyłem się złudzeń, że moja praca będzie jakkolwiek związana z muzyką. Przyjęcie dostawy, magazynowanie, sprzątanie, plan sprzedażowy do wykonania, remanent do policzenia, gówniarze do obsłużenia którzy nic nie kupią i wiesz to po 10 sekundach, ale wszystkie możliwe gitary i efekty podłączyć im trzeba(klient!) podczas kiedy kolega eleganckiej Pani właśnie robi raty na pianino za 10 tysięcy zlotych (a gówniarz nie zrozumie, że Ty za to, że poświęciłeś mu 3 godziny masz o****dol od kierownika bo nic nie sprzedałeś, a kolega od pianinka ma + % do wypłaty i wykonanego planu). A potem przychodzi jaśniepan po Ibaneza za 3k - prosze mi podłączyć do tego blackstara, ojej ale on niewyregulowany, a możesz mi zmienić struny w nim bo to się do gry nie nadaje, chyba pójde gdzieś indziej, a czemu nie wiesz jakie to jest drewno... Idź, bo i tak kupisz używany na sevenstringu, a ja nie mam czasu Ci tłumaczyć, że z wilgocią którą mam na salonie musiałbym w 50 gitarach zmieniać struny codziennie (poważnie, tak szybko korodowały), co jest niewykonalne. ALE wykonalne być musi to, że codziennie zmienia się ceny na połowie produktów w salonie. Ręcznie. Wymagano od nas wiedzy na temat instrumentów- wiedzy, którą nabywać mieliśmy po godzinach we własnym zakresie, a uwierzcie mi, że po 10 niejednokrotnie godzinach słuchania o gitarach i patrzenia na nie, człowiek po powrocie do domu nie ma ochoty zgłębiać specyfikacji. Kolejny powód, dla którego sprzedawcy są niekompetentni - nikt ich nie szkoli, wiedzę mają zdobyć sami, ale nie mogą tego robić w pracy, bo nie mają czasu. A nikt o zdrowych zmysłach nie chce pracować w domu. Firmę interesuje wyłącznie wynik.
Instrumenty na hakach są nienastrojone, bo na to nie ma czasu. Mało tego - gdzieś na "górę" dotarły skargi klientów o tym, że biorą (sami...) gitarę do ręki a ona nie stroi. No i co? I Janusz jeden z drugim wydali rozporządzenie - będą kontrole, nic nas nie interesuje, wszystkie gitary mają stroić, co wy macie do roboty. NIKT w salonie nie chciał się tym zając bo a) strojenie klasyków to jest syzyfowa praca, nastroisz 20 i pierwszy już jest rozstrojony, bo wisza tuż przy drzwiach wejściowych i co 5 minut zmienia się tam temperatura... b) podczas tych czynności koledzy sprzedają, a delikwent który stroi te gitary nie zarabia i miesiąc skończy z mniejszą pensją c) część instrumentów wymaga regulacji totalnie od podstaw (corciki za 100zł z floydem itp) która trwa długo, a w salonach często nie ma nawet miejsca żeby się tym zająć... i tak mógłbym wymieniac jeszcze długo. W pewnym momencie całkiem serio zaczynasz mieć to w dupie, a często dochodzi do tego jeszcze kierownik, który kilka razy dziennie rzuca tekstem któremu daleko jest od kulturalnego i miłego :D
Wracając jeszcze do nieistniejącego Malko, w którym panowało chamstwo i wszyscy mieli w dupie - jakieś 2 miesiące temu byłem w warszawskiej Pasji. Sklep zatowarowany pięknie, wybór wszystkiego imponujący. Kupuję statyw pod 3 gitary, statyw mikrofonowy, statyw pod klawiaturę sterującą, 3 paczki strun, mikrofon pojemnościowy, kable... w międzyczasie do sklepu wchodzi Jacek Królik ("o dzień dobry, kawka, herbatka? lodzik? balonik? a może nasze nagie niewolnice rozwiną czerwony dywan i rozmasują stopy?") bo miał tam robić jakieś warsztaty. Mój paragon wyniósł ok. 1000zł. Płacę kartą, gratów przede mną troszkę leży (w ogóle 3 razy zmieniał się człowiek który mnie obsługiwał...bo oczywiście miał coś ważniejszego do zrobienia :D)... i słyszę: do widzenia. No, k****a, chwila moment. Może ktoś by mi to zapakował? "Nie mamy takich dużych reklamówek" (cudownie, już widzę co powiedziałby mój były kier z Riffu gdybym tak zagadał do klienta... - nie ma reklamówki? to się owija folią stretch czy czymkolwiek innym, z taśmy się robi rączkę tak żeby klient jakoś żeby chociaż doniósł do samochodu - whatewer, obsługa nie kończy się na podaniu sprzętu przez ladę i nara). Nie macie reklamówek - to może jakąś folie nie wiem, pożyczy mi Pan łaskawie albo taśmę, bo nawet nie jestem w stanie tego wynieść ze sklepu? "Proszę". Nie wierzyłem. Sprzedawca podał mi taśmę klejącą. 15 minut sam na środku sklepu owijałem taśmą statywy, dzięki Bogu miałem plecak do którego zmieściłem resztę rzeczy (tymczasem przy półbogu Króliku skacze chyba z 3 doradców). Byłem tam pierwszy i ostatni raz. Nie przypominam sobie, żeby chamy z Malko - mimo całej olewczości i tumiwisizmu - nie pomogły w spakowaniu sprzedanego za 1000zł towaru. A tutaj kładę 1000zł na ladzie... i sprzedawca podaje mi taśmę klejącą. W centrum Warszawy. Myślałem, że się tam przekręcę. Rozumiem, że jak położę 100 000zł i zażyczę sobie fortepian, to mam go sobie w*****lić na plecy i wyjść jak żółw ze sklepu. Za moje pieniądze kupili sobie antyreklamę w postaci tego, że opowiadam to w tej chwili przy każdej możliwej okazji - a wystarczyło poświęcić mi 3 minuty więcej.
« Ostatnia zmiana: 22 Gru, 2014, 09:40:31 wysłana przez kguitark »

Offline kguitark

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 78
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #442 22 Gru, 2014, 12:04:17 »
Fakt, Zbyszek wyglądał tak taki stary cap. Jak stary cap co go z grobu wyjęli :D

Niestety wszystko co piszesz jest w zasadzie prawdą - ja mógłbym w miejsce słów "gitara / flojd / strojenie" wpisać np. "odkurzacz / statyw do aparatu / ładowanie tabletów" (bo pracowałem w handlu na foto/IT/AGD) i też by się zgadzało.

Cytuj
Idź, bo i tak kupisz używany na sevenstringu

Skąd wiesz? :D
Bo przez cały okres mojej pracy tam takie sytuacje miał miejsce. Przychodził jeden z drugim, p****lił mi przez 3 godziny, próbował 8 gitar z rzędu, wracał po trzech miesiącach kupić struny i pytałem wprost: a jak tam zakup gitary? "aaaa, kupiłem na forum/allegro/u konkurencji/przez internet". Czyli - fajny, fajny pan sprzedawca, zasuwał wokół mnie, pogadał, wytłumaczył - a ja sobie kliknąłem na allegro bo ktoś sprzedawał na marży 2%/używkę. I tego nie przeskoczysz, jak dla kogoś kryterium jest wyłącznie cena a ja mam wiedzę, w jakich widełkach sprzedaż jest opłacalna to Janusza z allegro, który de facto jednak psuje rynek (bo skoro wszyscy coś sprzedają na np. 20% marży i z tego żyją, to ja będę mądrzejszy i sprzedam 15% taniej, ciekawe co zrobią) nie przelicytujesz. Strasznie nas wszystkich to w****ło. A Janusz z allegro sam nie wie, że jest w ten sposób stratny, bo mniej zarabia.
Na początku chciałem walczyć z kierem - mówiłem, cholera, taki wielki sklep, miejmy tu Gibsony, Fendery, JEMy, Gretsche i c***j wie co jeszcze. Szybko do mnie dotarło, że nie robi się tego dlatego, że nie i koniec, tylko dlatego, że zakup 20 takich gitar na salon jest nieekonomiczny, bo sprzedadzą się może 3. A trzeba mieć budżet na towar, który rotuje cały czas.
Nie mówiąc o tym, że nie miałbym czasu ich nawet nastroić :D Teraz niestety przyznaję mu rację - takie są realia rynku, tego na razie nic nie zmieni. Chyba, że pojawi się jakiś nowy gracz, z inną politką i baaaaaardzo dużym kapitałem.

Offline Dmaligator

  • Pr0
  • Wiadomości: 884
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #443 22 Gru, 2014, 21:22:39 »
Joe Cocker nie żyje :'(
Nie dotykaj bo w ryj!
Pozdrawiam.

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #444 23 Gru, 2014, 05:53:41 »
Co za rok, kurwa...

EDIT:

A co do tego co napisał @kguitark - z używkami / allegro miałem to samo, zwłaszcza jak robiłem na foto/IT. Przychodzili, macali, pytali o najmniej istotne szczegóły techniczne (a co to ja mam kurwa wiedzieć jaką pojemność ma akumulator aparatu? Se wejdź na google to się dowiesz) a na koniec "eee drogo macie na alegro taniej". To spierdalaj :D

Natomiast odnośnie zależności cenowych sklep stacjonarny - internety. Co mnie, w moim konkretnym przypadku, skłania do zakupów internetowych? Mieszkam w takim miejscu, gdzie w promieniu max kilkunastu minut jazdy autem mam absolutnie wszystko czego potrzebuję - od części samochodowych, przez telewizory, po ubrania, więc argument "mam na allegro albo wcale" mi odpada. Owszem, zdarza się że faktycznie nie mogę czegoś w ogóle znaleźć stacjonarnie, ale to są pojedyncze przypadki - np. opony do auta tak kupiłem, bo znalezienie całorocznych 175/55R15 wykraczało poza możliwości wszystkich sklepów w mojej okolicy.
Stąd kupuję coś przez neta, jak ma wyraźnie niższą cenę niż w sklepie. I to jest dla mnie argument. Więc się nie dziwię, że Janusze Biznesu walczą ceną i klienta. Bo jak inaczej?
Poza tym sobie odbiją na np. cenie wysyłki - ostatnio zapłaciłem (bo kurwa musiałem) za przesłanie dwóch książek 25 złotych polskich :o Zamawiałem od firmy, nie od osoby prywatnej, sprawdziłem potem na podstawie listu przewozowego jaki był dokładny koszt wysyłki w ten określony sposób (ta sama firma, sposób dostarczenia itp.). Wyszło mi... 9 złotych i to jako osobie prywatnej. Jako firma ze zniżkami - 7. Brutto.
A można jeszcze lepiej - znajomy prowadzi sklep, jak podpisał umowę z kurierem to płacił za sztukę paczki - uwaga - 5 zeta, niezależnie od rozmiaru i wagi. W przypadku małych paczek nawet dawali mu firmową folię / pudełka, on tylko zawijał w metr strecza, pisał markerem adres i wszystko. A że koszt przesyłki ustawił na 20, 30 czy nawet więcej złotych w przypadku dużych towarów (a kurier brał za KAŻDĄ 5 zeta, nawet jak miała gabaryt pudła po rowerze i ważyła 25 kilo) , to o różnicę był do przodu. W jego przypadku to były stosy paczek dzień w dzień. Zresztą co ja wam będę tłumaczył, doskonale wielu z was wie jak jest.

Swoją drogą co do marży - sam wrzucałem przykład jak potrzebowałem kupić baterie do zegarków czy innych urządzeń w domu. Za zamówienie 10 czy 11 sztuk (wszystko Energizery, chyba jedna Varta bo nie mieli typu, daty produkcji nowe) + przesyłka "z internetów" zapłaciłem mniej niż za 2 (DWIE) sztuki które kupiłbym "u gościa w okienku". To cholera sprzedawcy z netu się to nadal opłaca? Widocznie tak. A "gość z okienka" niech nadal sprzedaje bateryjki warte chyba 50gr w hurcie za 10zł. Ale już nie mnie.
« Ostatnia zmiana: 23 Gru, 2014, 06:54:57 wysłana przez MrJ »
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.

Offline kguitark

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 78
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #445 23 Gru, 2014, 12:30:47 »
Więc się nie dziwię, że Janusze Biznesu walczą ceną i klienta. Bo jak inaczej?
Jakością obsługi klienta. Ekskluzywnością, jakością towaru. Prędkością realizacji. Supportem po zakupie. Dostępnością od ręki.
Konkurencja powinna się odbywać na zasadzie - sprzedajesz groch, to ja sprzedam fasolę. A nie tak: sprzedajesz groch za 2,50, to ja sprzedam za 1,50, mimo tego że ludzie się chcą o niego pozabijac, taki dobry - bo mamy tego samego hurtownika, który nam sprzedaje za 0,50, o czym wiesz i Ty i ja. Mało tego - mógłbym znaleźć lepszego hurtownika i sprzedawać jeszcze lepszy groch za 4,00 i uwierz mi, po*****lił bym Ci część klientów, tych dla których to jakość towaru, a nie cena będzie kryterium. Mógłbym odbić Ci klientów, którzy lubią sobie pogawędzić, bo załóżmy, że Ty za tym nie przepadasz. Albo zatrudnię zajebiście fajną hostessę jako sprzedawczynię - część klientów znów pójdzie do mnie. Zapewnię zwrot pieniędzy, jak ktoś po moim grochu dostanie sraczki - znów ktoś przyjdzie do mnie, zamiast do Ciebie i nawet zapłaci więcej. Albo podpiszę umowę z bankiem i dam Ci raty 0% na swój groch. Znów część klientów dla mnie. A nie obniżyłem ceny nawet o złotówkę.
Licytowanie się o 10 groszy między sprzedawcami o klienta który przychodzi i krzyczy - KTO MI SPRZEDA TANIEJ?? to najbardziej żenująca sytuacja jaka może spotkać handlowca. Nie znosiłem klientów, którzy zaczynali rozmowę od "a jaki dostanę rabat", bo z takimi trudno było rozmawiać jakkolwiek handlowo. Oczywiście, że są klienci dla których cena jest ostatecznym kryterium i o takiego też można/trzeba walczyć (w granicach rozsądku, chociaż widziałem już za życia sprzedaże poniżej granicy opłacalności, byleby klienta zatrzymać). Widywałem klientów totalnie niezainteresowanych towarem, którzy przychodzili do mnie z kajecikiem po to, żeby odnotować jaki dostali u mnie rabat i to samo robili u konkurencji. Nieistotne, że ja produkt zaprezentowałem, jeśli to była gitara - to zagrałem na kilku kanałach i np. prezentując uniwersalność instrumentu, zagrywki w kilku gatunkach (a grać potrafię). Nieistotne, że byłem uprzejmy i uśmiechnięty, znałem odpowiedź na każde pytanie klienta itd. Wygrał Janusz, który powiedział: u mnie 20% taniej! Czyli innymi słowy - jest idiotą, bo mógłby dać 10% rabatu i spróbować zarobić więcej, ale mu się nie chce. Więc zamawia taki sam towar jak konkurencja, w identycznych konfiguracjach. I daje cenę -10%. Albo większe rabaty. (poważnie, tam gdzie pracowałem mięliśmy taki problem z konkurencją - zamawiali to samo co my i po prostu zaniżali cenę)
Nie można k****a zrobić tak, że jak w sklepie a) jest m-audio, to sklep b) zamawia focusrite'a. W ten sposób zainteresowani m-audio kupią u a), zainteresowani focusem kupią u b), a Ci, którzy po prostu chcą interfejs, kupią tam, gdzie sprzedawca wykaże się większymi umiejętnościami handlowymi i przekona, że albo ma lepszy produkt, albo u niego opłaca się (i tutaj mamy handel!!!) zapłacić więcej.
Anegdota z doświadczenia: mój obecnie dobry znajomy próbował sprzedać kobicie z córką gitarę. Rozmawiał wyłącznie z matką, która po 5 minutach kiedy - słusznie zresztą - proponował opcję za 800zł zamiast tej za 200zł, powiedziała mu, że ma tylko 100zł w portfelu i nic dzisiaj nie kupi. Widziałem, że ch**a sprzedał, więc dałem mu na migi znać, że podejdę do klientki. Ale w ogóle nie rozmawiałem z matką, tylko z córką. Bo klientka miała pi****lca na punkcie córki i nawet debil by to zauważył. Zacząłem córce tłumaczyć, że nawet jeśli wyjdą ze sklepu, to powinna pogadać z mamą i powiedzieć, że łatwiej będzie jej zacząć grać na instrumencie, który stroi, jest wygodniejszy, jest z drewna a nie ze sklejki, a tak w ogóle to niech zobaczy sama, weźmie do ręki, poczuje różnice... pół godziny mi to zajęło, w końcu zacząłem rozmawiać z matką. Zrobiła zakupy za ponad 1500zł, bo dokupiła do gitary stroik, statyw, podręczniki, zapasowe struny, gruby futerał. Mało tego - córkę zaprosiłem na lekcje do siebie i doiłem je z pieniędzy jeszcze kilka miesięcy, jako korepetytor. Mimo tego, że klientka weszła do sklepu i chciała jak najtaniej. Kolega pytał mnie jak to zrobiłem, bo przecież klientka powiedziała,  że ma przy sobie 100zł. 1) miała kartę kredytową 2) to nie matka była osobą decyzyjną, tylko córka, którą olałeś. A ja mamusi zrobiłem przyjemność, bo za 1500zł ktoś pogadał z jej brzydką córką i jeszcze dał do siebie telefon. 0zł rabatu.
Ja staram się kupować świadomie, Ty też. Często zamawiam przez internet, szukając ofert konkurencyjnych cenowo. Ale jeśli jeszcze nie wiesz, jak małym odsetkiem społeczeństwa jesteśmy - idź do Media Marktu i Saturna zobacz, jak sprzedają się np. gry w cenie 219zł za nowość :D I dobrze, że się sprzedają. To znaczy, że polityka tych sklepów jest słuszna z ich punktu widzenia.
« Ostatnia zmiana: 23 Gru, 2014, 12:58:01 wysłana przez kguitark »

Offline Przychlast

  • Pr0
  • Wiadomości: 822
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #446 23 Gru, 2014, 12:50:06 »
Warto jeszcze do dyskusji dodać, że Polska i Polacy, powoli bo powoli, ale jednak zaczyna wychodzić ze strefy Janusza i Cebuli. Coraz więcej jest klientów świadomych, takich którzy chcą być dobrze obsłużeni itd. Ja sam nie jestem milionerem, ale jak mam sobie kupić coś NOWEGO do gitary/muzyki zawsze zaczynam od sprawdzania produktu w składziemuzycznym, ew. potem w ragitimie. Dlaczego? Bo SM to pewnie najlepszy duży sklep muzyczny w Polsce, Ragtime mam u siebie w mieście i we Wrocławiu to zdecydowanie najlepszy sklep muzyczny.

Offline kguitark

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 78
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #447 23 Gru, 2014, 12:54:12 »
Warto jeszcze do dyskusji dodać, że Polska i Polacy, powoli bo powoli, ale jednak zaczyna wychodzić ze strefy Janusza i Cebuli. Coraz więcej jest klientów świadomych, takich którzy chcą być dobrze obsłużeni itd. Ja sam nie jestem milionerem, ale jak mam sobie kupić coś NOWEGO do gitary/muzyki zawsze zaczynam od sprawdzania produktu w składziemuzycznym, ew. potem w ragitimie. Dlaczego? Bo SM to pewnie najlepszy duży sklep muzyczny w Polsce, Ragtime mam u siebie w mieście i we Wrocławiu to zdecydowanie najlepszy sklep muzyczny.
A potem kupujesz użwki na sevenstringu :D
A poważnie - w kilku miejscach pracowałem, obecnie w sumie kończę przygodę z handlem. Ale tam gdzie pracowałem, ten klient dla którego najważniejsze było najtaniej,najtaniej, Janusz, Karyna, cebula itd... de facto to może tak z 30% kupujących? To wcale nie tak dużo, co nie znaczy, że jak już taki przyjdzie, to nie przetestuje Twojej cierpliwości i kultury ;)

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #448 23 Gru, 2014, 14:35:02 »
Cytuj
Jakością obsługi klienta. Ekskluzywnością, jakością towaru. Prędkością realizacji. Supportem po zakupie. Dostępnością od ręki.

Odniosłem się do sklepów internetowych, za duży skrót myślowy. Tam np. nie widzisz ładnej buzi, nie pogadasz ze sprzedawcą czy te struny mają więcej dolnego środka :D nie pomacasz towaru. Wybierasz tam gdzie taniej/szybciej/wygodnie. A raczej taniej/.../szybciej/wygodniej.

Dla części osób na pewno te rzeczy jakie wymieniłeś mają znaczenie. Dla mnie też, ale w różnym stopniu. Zresztą zaznaczyłem dlaczego kupuję internetowo, dodam że towary NOWE. Bo używki to w zasadzie tylko tam.

Np - jeśli w klepie stacjonarnym nie ma towaru od ręki, to... po chuj mi taki sklep? ;D A mniej złośliwie - jak 1. mam ten sklep blisko, 2. będzie np. za dzień czy dwa - okej, zamawiaj pan, podjadę. Jak będzie za tydzień, a do sklepu mam godzinę przebijania się przez korki, to sram na to i biorę z netu. Bo to że jest taniej to wiem na wejściu, ale "niech sklepikarz zarobi". Tak np. kupiłem sobie zegarek na 29te urodziny ;) Co się zresztą wiąże z obsługą, ale o tym za chwilę.

Ekskluzywność towaru zależy od towaru, nie od sklepu, przynajmniej dla mnie. Na mnie już dawno przestało robić wrażenie kadzenie o "jedynym w swoim rodzaju, ekskluzywnym, wyjątkowym, ochoch zaraz się spuszczę towarze" :P i gównach w złotym papierku. Zresztą to się wiąże z jakością obsługi - oczywiście jest ona ważna, i miło jak w sklepie mogę sobie pooglądać ładne cycki :D albo gość mi doradzi swoją fachową wiedzą. I nawet niech na tym zarobią. Ale bez jaj, żebym za takie "robienie sobie dobrze" płacił im potem np. 50% do ceny względem konkurencji. Jak nie lepiej - np. (tak mi przyszło teraz do głowy) mam pojemniczki na przyprawy na magnesiku :D kupione w jakimś markecie za chyba 20zeta. Dokładnie te same (identyczne, sprawdzałem, nawet naklejki się zgadzały), wystawione na pasażach handlowych widziałem za 6-8 dyszek. LoL.

Faktycznie to co ma znaczenie to np. dostępność gwarancji/serwisu - w przypadku np. elektroniki trzy razy się zastanawiam czy coś zamówić, zwłaszcza że często w "sklepie obok" jest to samo za tyle samo. Chociaż np. na przedłużanie gwarancji mam wyjebane, sprzedawałem to wiem jak to (nie) działa ;)

To jest w ogóle dłuuugi temat, i każda ze stron ma trochę racji.

A z tą córką/matką to akurat fakt, nie takie rzeczy się widywało. W chyba przedostatnim, tygodniu pracy na IT wcisnąłem babce (też brzydka jak noc BTW :P i dlatego chyba ją inni olali) laptoka Soniacza - słabawy, cena byle jaka, ale płaciła nie ona, tylko brała na firmę. No to się zaczęła gadka że "wie pani, SONY ;D że marka, że jakość, że dizajn, żechujemuje, że jeszcze ubezpieczenie sprzętu do tego jak na firmę, że trolololo". No i poszło ;)
« Ostatnia zmiana: 23 Gru, 2014, 14:44:40 wysłana przez MrJ »
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.

Offline kguitark

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 78
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #449 23 Gru, 2014, 15:29:09 »
@MrJ  ja Ci tylko chcę wytłumaczyć, że jak kiedyś będziesz sprzedawał marchewkę po złotówce, to ja stanę obok Ciebie z tą samą marchewką tylko, że po 80 groszy. I będziemy tak spuszczać po 5gr z ceny aż do usranej śmierci. A przecież mógłbym sprzedawać obok coś innego. Albo w****lać z tą marchewką w jakąś inną okolicę.
Znów wracamy do tematu ceny - a ta bardzo często przy sprzedaży ma marginalne znaczenie. Przychodzi klient i mówi, że musi dzisiaj zrobić zakupy za 10k bo ma tyle powietrza w vacie do końca roku. I kupi cokolwiek, żadnego targowania. Czym wtedy chcesz o niego walczyć z konkurencją, skoro sprzedajecie to samo. Rabatem? Bo ja starałbym mu się raczej uzmysłowić, co może u mnie dostać za te 10k i z czym to się wiąże. On ma w dupie, że Ty mu sprzedasz to samo, tylko że za 9500. Dasz mu gratis o wartości 500zł? Ale on go nie chce, na f-rze ma mieć konkretne pozycje i nic poza tym.
Mentalność Dzidka z allegro kończy się na tym, że u niego biorą, bo on ma "taniej niż w XXXXXX". Tyle tylko, że on raczej nie powalczy o deala z instytucją o wartości 100 000 brutto. Bo nie ma pojęcia jak. Rabat i walczenie ceną to nie wszystko.
Ekskluzywność towaru zależy jak najbardziej od sklepu. Bo to ode mnie zależy, czy podejmę się dystrybucji np. Suhra w Polsce i powalczę o wyłączność, czy będę kolejnym kolesiem, który wystawi corty po 500zł (a nie, ja będę przebiegły, u mnie będą za 480!).
Między "kadzeniem i robieniem dobrze" a rozmową handlową jest subtelna różnica. Inną kulturę sprzedaży ma człowiek z 15 letnim doświadczeniem, który sprzedaje samochody, a inną Mietek z muzycznego, który wmawia dzieciaczkom, że na grg zabrzmi jak Vai czy jakieś inne bzdury.

Temat nie jest długi. Wystarczy od czasu do czasu znaleźć się po jednej, a czasami po drugiej stronie lady. :)