Przechodzę przez najchujowszy jak do tej pory okres w moim muzykowaniu. Nie rusza mnie praktycznie, żadna muzyka, z grania nie odczuwam praktycznie żadnej przyjemności, zero kurwa jakiejkolwiek fascynacji całym tematem, jak to było jeszcze z rok temu. Bywało już tak, że grać się nie chciało za bardzo, ale teraz to to jest w ogóle dramat, bo łapnąłem się na tym, że muzyka zaczyna stanowić coś w rodzaju tła - leci, bo jakoś łyso tak w ciszy siedzieć
![Niezdecydowany :-\](http://forum.sevenstring.pl/Smileys/classic/undecided.gif.pagespeed.ce.hFVJTVc24R.gif)
I, żeby nie było, próbuję ,,grać i nie pierdolić'' i chuj z tego wychodzi. Nic nie wpada pod łapę za bardzo, ogrywam motywy, które ograłem już z tysiąc razy i generalnie nic z tego nie wynika. Że o rozwijaniu techniki już nie wspomnę.
Japierdole
![Buzia na kłódkę :-X](http://forum.sevenstring.pl/Smileys/classic/lipsrsealed.gif.pagespeed.ce.yVahLb3GKA.gif)