Kręciłem i nie rozwiązało to problemu. Wielu kapelom też nie rozwiązało. Tych o których pisałeś nie znam, więc się nie wypowiem.
Jest też możliwe, i absolutnie nie chodzi mi tu o żadne szpanerstwo, bo gówno mi to daje, że po prostu przez to, że często zmieniałem wiosła (mając jeden piec), i to często ze skrajności w skrajność (typu z 7 Ibaneza na tele a potem na LP), wyczuliłem słuch na te takie niuanse które dla niektórych są pewnie niezauważalne, dla innych pomijalne a mnie potrafią wpieniać. Np dlatego rzadko słucham Nevermore, mimo, że materiał mają świetny i w moim guście muzycznym jak najbardziej, bo co z tego, że Loomis świetnie gra jak mi kompletnie, ale to kompletnie nie brzmi (swoją drogą, EMG
).
I gałami, owszem, można. Nadmiar gejnu i wuj wi co jeszcze też potrafi rozmyć PM (jak choćby w LoG, Omerta), ale wtedy brzmi to inaczej i choć wolałbym, żeby było bardziej 'tight', nie przeszkadza mi to.
A ta cholerna EMGowatość bardzo często wychodzi.
No, oczywiście, że są produkcje, gdzie to się broni (np, od kiedy się przekonałem do brzmienia !nsult, na ich płycie jest conajmniej okej, i często wracam do tego materiału, ale to jest produkcja, brzmieniowo, raczej nietypowa).
Posty połączone: 03 Cze, 2012, 01:12:27
Swoją drogą, dokąd zmierza ta dyskusja w tym momencie? Do udowodnienia mi, że jednak lubię EMG, czy że nie słyszę tego co słyszę?