a potem niech Cię mają w opiece bogowie Asgardu...
i Kobolu
Swoją drogą okazuje się, że jestem naprawdę niezłym ewenementem wśród znajomych, bo nigdy nie wziąłem nic na kredyt / raty. NIGDY i NIC, włącznie z pierdołami typu telefon czy inne empeczy w mediamarkecie za "czydzieścirazyzero". Po prostu - nie mam za co = nie kupuję. Wsio.
Nie masz się z czego cieszyć, bo Twoi znajomi widocznie myśla bardziej do przodu niz Ty
Myslisz że rzeczy na raty typu drukarka, telefon czy empeczy bierze się jesli się nie ma pieniędzy? A o biku i budowaniu historii kredytowej słyszałeś? Jeśli zamierzasz kiedyś kupić mieszkanie na kredyt (no chyba że z mieszkaniem też tak zakładasz że kupisz jak na nie odlożysz
), to radzę Ci jednak co jakiś czas brać cokolwiek, nawet na sryliard groszowych rat, byle by były spłacane terminowo.
Przykład z życia - Ja z żoną mając 21/23 lata składaliśmy wnioski kredytowe na kredyt hipoteczny. Mieliśmy już w BIKu odnotowane terminowe raty za drukarkę, laptopa i jeszcze jakieś tam pierdoły (nic drogiego, czego nie można było kupić za gotówkę, wszystko było brane pod kątem historii kredytowej).
Równoczesnie z nami o kredyt starali się znajomi (26/28 lat, również praca na umowe o pracę, czas nieokreslony, zarobki praktycznie identyczne, może nawet mieli kilka groszy większe). Historia w BIKu - żadna, zawsze kupowali wszystko za gotówkę.
Efekt - my z żoną dostaliśmy oferty od praktycznie każdego banku (jedynie w Nordei nie spełnialiśmy warunków minimalnej kwoty kredytu, w DB zarobków o.O, a w PKO - wieku). Ale tak czy inaczej mogliśmy przebierac w ofertach i wybrać najkorzystniejszą.
Znajomi nie dostali kompletnie nigdzie przyznanego kredytu, musieli brać przez pośrednika i z wkładem własnym 40000.
Tak więc dzięki kilku głupim zakupom na raty zaoszczędziliśmy kilkadziesiąt tysięcy