Sandman miał dość ciekawą (niekoniecznie zawsze dobrą, bo chamska winieta wynikająca z adaptowania szkła na mniejszy format na pełną klatkę krzyczy o pomstę do nieba) kinematografię, ale nie pamiętam, czy to ich oryginalna produkcja.
Netflix w postprodukcji naciska na dość agresywną paletę barw "keczup-musztarda" rodem z reality-show, gdzie wszystko jest przesycone albo z drugiej strony coś, na co mówię "hoa hoa"
Spoiler bo kojarzy mi się z ekranizacją "Zmierzchu" i są nawet memy na ten temat: "When the weather starts to feel hoa hoa hoa"
z niedoświetlonymi kadrami i zgniłą, ziemistą i brzydką paletą. Mam też wrażenie, że ich algorytmy kompresji robią coś z obrazem, że jest potem jakoś sztucznie przeostrzony i klinicznie odszumiony. Zresztą Netflix jako jeden z jedynych ma jakiś śmieszny zestaw wymagań co do tego, na czym i jak kręcić dla nich produkcje i tak to się potem kończy, że wszystko wygląda mniej więcej tak samo.
Przełamując to, właśnie skończyłem "Ostre przedmioty" (na które się rzuciłem po niedawno nadrobionym "Gone Girl") i ten serial z kolei ma prześliiiczną kinematografię. Żadnej zabawy w nagrywanie na taśmie czy sztuczne jej emulacje z Filmboxa i Scattera w Resolvie, po prostu dobrze zrobiona robota od początku do końca. Ogólnie mini-serialik na mocne 9/10, gra aktorska wspaniała all across the board, Trent Reznor też fajnie dobrał muzyczkę.