Patrzysz z perspektywy ludzi z miasta.
Serio myślisz że jak ktoś mieszka jeszcze w domu z początku XX wieku z drewna gdzieś na wiosce to go w ogóle te farmazony obchodzą? Kiedy dla niego problemem dnia codziennego jest rozmyślanie czy będzie miał w domu czym napalić i mu na paszę dla zwierząt zostanie?