WTF się wydarzyło w ostatnim Rings of Power.
Obiecali epicką podróż w świat stworzony przez Tolkiena, a zamiast tego mamy obronę jakiegoś bezimiennego zadupia w Śródziemiu, Galadriel zachowującą się jak Greta Thunberg, ratunek pojawiający się przy wykorzystaniu tzw. "dziury w fabule" oraz relatywizym kulturowy - czytaj: orkowie nie są tak naprawdę źli.
de fuk
