Z moich doświadczeń wynika, że regulacje barwy zasadniczo lepiej trzymać płasko w ampsimach, do tego ściągać gain, a poziom sygnału wyrównywać masterem. Barwę najlepiej wybierać zmieniając załadowany impuls (wychodzi dużo "naturalniej") i przede wszystkim unikać jak ognia boostowania czegokolwiek na jednej instancji VST! Szczególnie w domenie cyfrowej panuje zasada kaskady (stackowanie gainów) bo mamy do czynienia algorytmem cyfropwym, który zaczyna uśredniać wartości jak się chce napompować wszystko, żeby zadziałało all-in-one.
Zaczyna się smażenie i rozmydlanie dźwięku. Nie da się po prostu, bo zaczyna się kaszanka i nikt profesjonalnie tego tak nie robi. Zamiast tego zakładamy inne instancje VST w szeregu, które (każda z osobna) tylko trochę boostuje sygnał, by wspólnie dać właściwy poziom gainu. Czyli klasyka, TS, RAT, clean booster, kolejność i dobór na smak i słuch (byle znowu na żadnym z nich nie podbijać niczego w opór).
Co do EQ, to najlepiej wysyłać wszystko na wspólna grupę i tam przy pomocy EQ bardziej podcinać niechciane pasma niż podbijać (jesłi juz trzeba podbić górkę, to filtrem półkowym i nie za dużo). Zasadniczo hi-pass (70Hz to bardzo nisko - ja uważam, ze lepiej ciąć na co najmniej 120Hz, żeby zostawiać miejsce na dół z instrumentu odpowiedzialnego za ten przedział pasma), low-pass poniżej 9kHz ('smrodek' cyfrowy, który jest nie do uniknięcia usytuowany jest gdzieś między 8-9Khz pasma - trzeba poszukać). Podbijanie można zrobić przy pomocy tape-sima, albo jakiegoś dedykowanego procesora typu Ozone.
Reasumując:
- stackowanie gainów,
- dobór odpowiedniego impulsu,
- dłubanie na wspólnej grupie (EQ, saturacja taśmowa).
Posty połączone: 21 Paź, 2019, 10:27:12
Co do pierwszej części się zgadzam, co do drugiej nie, render offline w większości przypadków jest wybitną opcją
Kiedyś Wojtek Olszak poruszał ten temat (opisywał sytuacje w swoim blogu - jak znajdę to podlinkuję, żresztą jest tam trochę ciekawych rzeczy wartych przeczytania). Znajomi którzy przynosili swoje miksy do jego studia przekonywali , ze u nich (w projekcie) brzmiały dużo żywiej/bardziej dynamicznie, niż po renderze i wspólnie zachodzili w głowę o co może chodzić. W telegraficznym skrócie: wyszło, że wina leży po stronie renderu off-line, a początkowo myśleli że to kwestia DAWa, bo u Olszaka takie zjawisko nie występowało w ProToolsie (ponieważ defaultowo miał on render online). Taka sytuacja.
Stackowania gainu nie rozumiem - tor u mnie wygląda tak:
tuner->bramka->coś na wzór OD (z reguły TSE808)->ampsim (kiedyś mój ulubiony to był TSE X50, ale ostatnio najlepiej mi gada HyBrit - tylko sam w sobie ma mało gainu i muszę go ustawiać na max razem z górą i środkiem, bo sam w sobie jest dość ciemy mimo wszystko)-> IR (lubiłem do tej pory "chyba" RedWire - dość bogata paczka IRów Marshalla, ale większość z nich brzmi dość ciemno/dziwne rzeczy się dzieją w górze, teraz głównie Guitarhack - JJ overloud czy coś takiego, nie mogę sprawdzić chwilowo bo jestem w pracy)-> eq dla tej konkretnej ścieżki.
Ta ścieżka z kolei jest podpięta pod główną, na której idzie dalsza korekcja + W1 limiter.
Jak wrócę z roboty to mogę podrzucić konkretne screeny + próbki jak to brzmi u mnie, ale już w tym momencie mogę powiedzieć, że jak dam LP na 9kHz to zdecydowanie tracę całą górę - szczególnie istotne w tym momencie dla mnie, bo chcę wyrzeźbić kolejny cover Batjuszki i Mgły.
Wiem, że granie coverów dla wielu jest niskie, ale póki nie robię nic swojego, nie mam bandu, to to jest jedyne co mi zostaje w tym smutnym jak p.. świecie.