Wieża cały czas w AUX, teraz podpięta do interfejsu bezpośrednio i pomijam już Realteka.
Nie włączam Audacity razem z Reaperem, zainstalowałem go tylko żeby zobaczyć czy sygnał jest zbierany, i dopiero wtedy zacząłem słyszeć gitarę. Póki co w Reaperze działa normalnie, dopiero jak w Reaperze z jakiegoś powodu traciłem odsłuch gitary to go wyłączałem, włączałem Audacity i nasłuchiwanie urządzenia (wejścia interfejsu) w opcjach Windows, wyłączałem Audacity i z powrotem włączałem Reapera wyłączając znowu nasłuchiwanie urządzenia. Skomplikowane, nie wiem czemu tak, ale po czymś takim zaczęło działać.
A teraz tak:
1. Czemu trzymać w Reaperze 44.1kHZ a w sterownikach ESI 96kHz? Co to daje, czemu to służy i jaki daje efekt końcowy?
2. Do czego ten kabel? W wieży mam wejście na mały jack, jest to najzwyklejszy na świecie kabelek, podpiąłem do interfejsu za pomącą przejściówki z małego na duży.
3. Nie wiem, czy to w ogóle wina interfejsu, ale moje nagrywki w tym momencie brzmią jak kupa. Zdecydowanie gorzej niż to co słyszę u gitarowych jutuberów kiedy choćby prezentują sprzęt (nie mówię tu już nawet o choćby pół-profesjonalnie nagranych numerach jakie wrzucają). Nie mam szumów, trzasków ani tym podobnych, i być może zawsze tak to brzmiało, tylko dopiero teraz to słyszę. Dodatkowo nagrywając ślad, widzę bardzo dużo headroom'u - maks amplituda nawet nie zbliża się do krawędzi (sufitu/podłogi?) tych tracków (sorry - nie umiem tego lepiej określić). Tak ma/może być, czy podbić sygnał w sterownikach (zmniejszyłem go o ok. 9dB żeby nie było przesterowania)?
Sorry że tak męczę - jestem strasznym ignorantem w tym, liczyło się dla mnie do tej pory tylko żeby słyszeć co gram.